Reklama

Nasza klęska w propagandowej wojnie z Niemcami

Gdynia, największy i najnowocześniejszy port morski na Bałtyku, chluba odrodzonego państwa polskiego, była sławiona w wydawanych masowo propagandowych książkach, drukach i pocztówkach. Do dzisiaj jednak niewiele z nich zostało.

Publikacja: 14.09.2013 01:01

Nasza klęska w propagandowej wojnie z Niemcami

Foto: Uważam Rze Historia

Red

Na początku lata byłem w Trójmieście. Na tutejszych straganach, wśród setek tropikalnych muszli i ton plastikowego badziewia „made in China", na próżno by szukać pamiątek związanych z polską przeszłością tego miejsca. Jeszcze gorzej było, gdy zajrzałem do kilkunastu antykwariatów i sklepów filatelistyczno-numizmatycznych, znajdujących się przy staromiejskich ulicach Gdańska. Pierwszym napisem, jaki można tam zobaczyć, jest „Danzig". Niemiecka nazwa miasta pisana gotykiem i alfabetem łacińskim na tysiącu egzemplarzy dawnych banknotów, znaczków pocztowych i innych druków. Drugie wrażenie: Hitler. Na pocztówkach, w książkach, na znaczkach pojedynczych i w blokach, na plakietkach, w gazetach, broszurach...

A przy tym wszystkim niemal całkowity brak druków polskich czy nawet polskojęzycznych. Sprzedawcy i właściciele gdańskich antykwariatów na moje pytanie: czy mają państwo jakieś przedwojenne polskie rzeczy o Gdyni? - reagowali wzruszeniem ramion. Zupełnie, jakby nikt nigdy po polsku o Trójmieście nie pisał. Dopiero po kilkugodzinnych poszukiwaniach udało mi się wreszcie nabyć w jednym z antykwariatów kilka przedwojennych zestawów pocztówek o Gdyni i polskim wybrzeżu. Niektóre ilustracje zamieszczamy obok.

Dlaczego tak się stało? Czyżby przed wojną nie było chętnych na polskie książki? W żadnym razie! Zawiniła tu celowa polityka hitlerowskich Niemiec względem polskich zbiorów kulturalnych, którą prowadzono przez pięć lat okupacji.

„Zabrania się wszelakich zrzeszeń, korporacji i zjednoczeń świeckich i kościelnych, jak również należy zamknąć polskie restauracje, kawiarnie i kina, a nadto znieść wszelką polską prasę i wydawnictwa książek" – pisano w tzw. memoriale Erharda Wetzela i Günthera Hechta pt. „Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej" ogłoszonym pod koniec listopada 1939 r. „Polskich dzienników nie będzie, jak również nie będą wydawane książki polskie i czasopisma" – proponowano.

Ponadto na ziemiach polskich włączonych do III Rzeszy prowadzono szeroką akcję niszczenia polskich księgozbiorów. „Z całą bezwzględnością zlikwidowano: Miejską Bibliotekę im. B. Prusa, biblioteki szkolne oraz stowarzyszeń społecznych" – wspominał po latach Antoni Piaskowski, mieszkaniec jednego z miast Warthelandu. „Zarekwirowane książki przeznaczono na makulaturę. Podobny los, w wypadku ich wykrycia, spotykał prywatne księgozbiory. W ten sposób przepadło wiele wartościowych dzieł gromadzonych przez lata. Ja w tych warunkach straciłem kilkanaście roczników »Tygodnika Ilustrowanego«".

Reklama
Reklama

Ile takich prywatnych księgozbiorów bezpowrotnie przepadło? Nie da się tego dokładnie oszacować, lecz straty dla polskiej kultury są z pewnością olbrzymie.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Walka o wolność na różnych frontach
informacja „Życia Warszawy”
Biletów na WKD nie kupimy przez aplikację. Przewoźnik rozwiązał umowę z mPay
Kraj
„Rzecz w tym”: Czy Polska może stać się suwerenna żywnościowo?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Warszawa
Warszawski PiS łączy siły z organizacjami pozarządowymi. Wypracują wspólny program?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama