Piotr Kijewski, kierownik CERT Polska, nie ma wątpliwości: najpoważniejszym obecnie zagrożeniem dla użytkowników Internetu są tzw. botnety. To połączone w sieć setki tysięcy, a niekiedy nawet miliony komputerów zainfekowanych przez cyberprzestępców, przez które prowadzą one swoją przestępczą działalność.
– Można je porównać do cyfrowej armii całkowicie poddanych najemników – opisuje Kijewski. Podkreślając, że tę armię można wynająć albo kupić do prowadzenia nielegalnej działalności.
10 mln przestępstw
W ubiegłym roku analitycy CERT walczący z przestępczością w sieci odnotowali 10,5 mln nielegalnych incydentów, czyli ok. 30 tys. dziennie. Spam, blokowanie dostępu do witryn internetowych, kradzież poufnych danych, wyprowadzanie środków z kont bankowych czy wstrzykiwanie reklam na strony WWW odwiedzane przez użytkownika komputera, przynoszą dziesiątki milionów dolarów zysku.
Jeden duży botnet jest w stanie przynieść rocznie cyberprzestępcom nawet kilka milionów przychodów.
Z pozoru niegroźny spam, który codziennie wpada do naszej skrzynki mailowej (najczęściej reklama nielegalnych farmaceutyków: środków na odchudzanie czy potencję), może czasem służyć do przechwycenia poufnych danych użytkownika. Przykład: użytkownik otrzymuje ofertę podjęcia intratnej pracy, by ją rozpocząć, musi wypełnić umowę, do której oprócz pełnych danych osobowych musi załączyć skan dowodu osobistego czy paszportu. W ten sposób w ręce przestępców trafiają dane, które mogą potem wykorzystać, by podszyć się pod cudzą tożsamość.