Przegląd prasy: Od cichych dni do rozwodu

W normalnym życiu od cichych dni do rozwodu zwykle droga daleka. Ale polityka do zwykłego życia ma się nijak, więc tygodniki zastanawiają się dziś co oznacza ochłodzenie na linii ojciec Rydzyk – prezes Kaczyński.

Publikacja: 31.03.2014 09:23

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Kto kogo wystawił do wiatru i czy szykuje się rozstanie. Jedno jest pewne - listy PiS do europarlamentu zostały ułożone tak, że „jedynki" nie przypadły ulubieńcom redemptorysty. Posłowie, a właściwie posłańcy, Brudziński i Błaszczak, którzy udali się z wizytą do ojca Rydzyka, zostali podobno odprawieni. Zdaniem Kamili Baranowskiej z „Do Rzeczy" takie ustawienie list wyborczych to czytelny sygnał wysłany przez Kaczyńskiego dyrektorowi Radia Maryja: „Poradzimy sobie bez was". Newsweek", który w tytule stawia na „Listę rozwodową", pisze, że podobno ojciec Rydzyk miał powiedzieć o Kaczyńskim, że „prezes na własne życzenie przegra wszystko" . Natomiast według „Wprostu" to raczej ciche dni, bo „Rydzyk poczuł się oszukany". Polityk z władz PiS mówi tygodnikowi, że artykuł ostro krytykujący Chrisa Cieszewskiego (jednego z głównych ekspertów zespołu Macierewicza) w „Gazecie Polskiej" -„na razie traktujemy jako dyrektorskie zwykłe negocjacje". Wszak to nie pierwszy kryzys w tym związku.

Bicie polityczne i patriotyczne

A skoro już jesteśmy przy ojcu Rydzyku, to nie sposób nie zauważyć sylwetki jego zaciekłego oponenta, czyli prof. Jana Hartmana, który, jak przypomina „Newsweek" mówi o dyrektorze Radia Maryja: rzygać się chce. Palikota nazywa zaś mężem stanu. Jeden z rozmówców Aleksandry Pawlickiej mówi o nim: „Hartman zarzuca innym cynizm, podczas gdy sam jest cynikiem stuprocentowym. Palikota broni tylko dlatego, że ten dał mu jedynkę na liście wyborczej. Hartman idzie z tym, kto da więcej".

Polityczne bicie piany, o którym pełno w niemal wszystkich gazetach, wydaje się zupełnie niewarte uwagi, gdy czyta się o zmaganiach rodziców wychowujących niepełnosprawne dzieci. Polecam w „Newsweeku" wywiad Jacka Tomczuka z generałem Gromosławem Czempińskim. Etatowy twardziel wzruszająco opowiada nie tylko o swoim synu Piotrku, ale i trudnościach, jakie miał na początku z zaakceptowaniem faktu, że chłopak urodził się z zespołem Downa. Począwszy od niedowierzania, poprzez otępienie i frustrację, a skończywszy na wielkiej miłości „tatulka" do „synka" i... strachu, co będzie, gdy rodziców zabraknie. To ładny gest Czempińskiego na rzecz protestujących w Sejmie rodziców – mówi, że ich rozumie – w jego rodzinie to żona zrezygnowała z pracy aby zająć się chłopcem: „Piotr wymaga stałej opieki, a przecież są przypadki dużo większej niepełnosprawności".

„Do Rzeczy" pyta znanych Polaków m.in. o to, czy warto bić się za ojczyznę. Ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski nie ma wątpliwości, że w razie potrzeby za Polskę bić się trzeba. Nie wierzy jednak, że dzisiaj powstałyby „Szare Szeregi". Innego zdania jest Paweł Kukiz, który twierdzi, że „znalazłaby się grupa osób gotowa do walki: uczestnicy Marszu Niepodległości, może kibice". Przyznaje, że sam ma w domu kilka sztuk broni, a ostatnio zamówił tysiąc sztuk amunicji. Inne zdanie ma ciut młodsze pokolenie. Jan Lubomirski – Lanckoroński przyznaje, że w pierwszej kolejności stawia dzieciom za wzór te osoby, które „potrafiły nie tylko walczyć, ale przede wszystkim budować potęgę gospodarczą kraju". A Marcin Prokop kwituje: „nikt nie będzie wiedział – ja również – jak się zachowa dopóty, dopóki rzeczywiście nie znajdzie się w obliczu tego, co stało się udziałem żołnierzy Westerplatte, powstańców warszawskich, czy choćby protestujących na Majdanie (...). Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono".

Umowy i śledztwa na cenzurowanym

W dzisiejszej „Rzeczpospolitej" piszemy o błędnym kole, w jakim znalazło się śledztwo smoleńskie. Okazuje się, że biegli nie wydadzą ostatecznej opinii na temat katastrofy bez wraku i czarnych skrzynek tupolewa. „Rosjanie już dawno zapowiedzieli, że nie oddadzą nam kluczowych dowodów, dopóki nie zakończą własnego śledztwa. A jest tajemnicą poliszynela, że zamierzają je zamknąć dopiero wtedy, gdy my zakończymy swoje. My zaś swojego nie możemy zakończyć, dopóki nie dostaniemy wraku" – pisze Michał Szułdrzyński i wskazuje, jak bardzo mylili się ci, którzy mówili, że zwrócenie nam wraku nie ma żadnego znaczenia.

W „Rzepie" także ciekawy tekst o przedsiębiorcach wywłaszczonych pod drogi, którzy poszli do Strasburga. Okazuje się, że nasze państwo wypłaca odszkodowanie tylko za utracone grunty i budynki, a to ma się nijak do realnych strat firm. Bo co kogo obchodzi zawieszona produkcja czy utracone zyski? Dobra informacja jest za to taka, że specjaliści są w Polsce wynagradzani coraz lepiej. Ich płace nadal przekraczają 10 tysięcy złotych i rosną, rok do roku, nawet o 10-15 proc.!

W „Gazecie Wyborczej" też umowy, tyle że „śmieciowe". Do tego worka gazeta wrzuca nie tylko umowy cywilnoprawne, ale też... umowy na czas określony. Alarmuje, że niemal 60 proc. młodych ludzi, którzy 5 lat temu pracowali na takich umowach, pracuje tak do dziś lub nie ma pracy. Jako jedną z recept autorzy tekstu wskazują zrównanie obciążeń podatkowych w różnych formach zatrudnienia. Pytanie tylko co na to przedsiębiorcy, dla których takie „zrównanie" oznaczałoby kolejną podwyżkę, i tak bardzo wysokich, kosztów pracy? W biznesowej części„Wyborczej" artykuł o przedwojennych warszawskich kawiarniach. Do kelnera mówiło się wtedy na „ty". Ten jednak na pytanie „Co tu macie dobrego, kochanieńki", nie mógł odpowiedzieć „my tu wszystko mamy dobre". Okazuje się, że to było straszne faux pas.

„Dziennik Gazeta Prawna" przedstawia raport NIK, z którego wynika, że samorządy ani nie chronią swoich mieszkańców przed skutkami powodzi, ani nie informują inwestorów, że ci budują na terenach zagrożonych. Bo... po co?

Kto kogo wystawił do wiatru i czy szykuje się rozstanie. Jedno jest pewne - listy PiS do europarlamentu zostały ułożone tak, że „jedynki" nie przypadły ulubieńcom redemptorysty. Posłowie, a właściwie posłańcy, Brudziński i Błaszczak, którzy udali się z wizytą do ojca Rydzyka, zostali podobno odprawieni. Zdaniem Kamili Baranowskiej z „Do Rzeczy" takie ustawienie list wyborczych to czytelny sygnał wysłany przez Kaczyńskiego dyrektorowi Radia Maryja: „Poradzimy sobie bez was". Newsweek", który w tytule stawia na „Listę rozwodową", pisze, że podobno ojciec Rydzyk miał powiedzieć o Kaczyńskim, że „prezes na własne życzenie przegra wszystko" . Natomiast według „Wprostu" to raczej ciche dni, bo „Rydzyk poczuł się oszukany". Polityk z władz PiS mówi tygodnikowi, że artykuł ostro krytykujący Chrisa Cieszewskiego (jednego z głównych ekspertów zespołu Macierewicza) w „Gazecie Polskiej" -„na razie traktujemy jako dyrektorskie zwykłe negocjacje". Wszak to nie pierwszy kryzys w tym związku.

Pozostało 82% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo