Zdaniem Szczerskiego, który recenzował w TOK FM postawę polskiej dyplomacji wobec kryzysu na wschodzie, MSZ poniósł porażkę "w sensie analitycznym", ponieważ "nie było żadnej analizy i wniosków z tego, co może się wydarzyć po Majdanie".
W rezultacie, mówił profesor, poziom bezpieczeństwa polskich granic jest najniższy od czasu, kiedy Polskę opuścili żołnierze Armii Czerwonej - i bardzo trudno będzie tę sytuację naprawić.
- Wczoraj odbyła się narada polskich ambasadorów. To była narada nad rozlanym mlekiem. Bo zadaniem dyplomacji jest uprzedzanie negatywnych tendencji w środowisku politycznym danego państwa. Sikorski od lat mówił, że sytuacja się pogarsza, ale wszystko jest wspaniale, bo "czuwam nad wami". To znaczy, że poniósł ogromną porażkę w sensie analitycznym - stwierdził polityk. - Sikorski nie uchronił Polski przed negatywnym rozwojem wypadków, które bezpośrednio dotyczą polskiego bezpieczeństwa. A to jest jednym z fundamentalnych zadań polityki zagranicznej każdego państwa - dodał.
Szczerski zwrócił uwagę, że o ile państwa zachodu Europy mogą sobie pozwolić na mniej stanowczą politykę, ponieważ nie są tak zagrożone od wschodu, to Polska ze względu na swoje położenie musi działać skutecznie.
- Francuzi mogą pić poranną kawę i jeść croissanty, bo są daleko. Polska nie ma takiego komfortu. Nie chodzi o wielką moc sprawczą, ale Sikorski nie uruchomił nawet tych instrumentów, które miał w swoim arsenale i które powinno spowodować, że rozwój wypadków na Ukrainie byłby inny - ocenił poseł PiS.