Konstatacja ta jest tym ważniejsza, że enuncjacje polskich generałów (o politykach - generalnie bez przeszkolenia wojskowego - szkoda gadać) nie zostawiają wątpliwości, że sama Polska nie obroniłaby się w wypadku rosyjskiej agresji, a przerzucenie zachodnich brygad zajęłoby co najmniej kilka miesięcy. Mizerii regularnej armii nie przykryje defilada kilku nowych armat 155 mm jakich III RP dorobiła się przez 25 lat.
Właśnie pisze o tym w czwartkowej „Rzeczpospolitej" Marek Kozubal: - Miłośnicy wojskowości masowo uczestniczą w ćwiczeniach, ucząc się walki partyzanckiej. Scenariusze podsuwa kryzys ukraiński. Spotykają się na ćwiczeniach w lasach, ruinach domów, opuszczonych fabrykach lub lotniskach. W razie wojny są gotowi bronić swych małych ojczyzn i do tego właśnie się przygotowują. Uczą się, jak obronić przed nieprzyjacielem most czy elektrownię, a także w jaki sposób nękać oddziały wroga. Robią to w czasie wolnym, za udział w szkoleniach zwykle płacą z własnej kieszeni. Czasem odbywa się to przy dyskretnym wsparciu armii. Szkolenia obejmują działania lekkiej piechoty, partyzanckie, a tego właśnie najbardziej boi się Rosja.
Mimo jednak dyskusji nad powołaniem obywatelskiej armii, choćby ochotniczej ( powołali taką od razu Ukraińcy po zwycięstwie na Majdanie) oraz pewnych politycznych zapowiedzi, wciąż jednak decyzje w tej sprawie nie zapadły. Żeby więc nie zapadły, gdy będzie już za późno. Dlatego tytuł tekstu: - „Szkoli się armia cywilów", jest chyba niestety na wyrost!
Świat i media przeszyły mrożące krew w żyłach zdjęcia mordu amerykańskiego dziennikarza w Syrii, nie wiem dlaczego nazywanego przez niektórych egzekucją, gdy pojęcie egzekucja zarezerwowane jest do wykonania wyroku, a w tym wypadku chodzi o bezczelną zbrodnię. Zniesmacza mnie epatowanie czytelników takimi zdjęciami - przecież o to chodzi terrorystom. Należy o tym oczywiście informować, ale po co wpisywać się w ich propagandę. „Gazeta Wyborcza" pokazuje zdjęcie na pierwszej swojej stronie. Jeszcze dalej idzie „Super Express" który wprawdzie na 10 stronie, ale epatuje czytelnika jeszcze bardziej brutalnymi scenami mordu.
Trzeci temat jaki przewija się w czwartkowej prasie to wyprawka. „Dziennik Gazeta Prawna" zestawia ceny typowych rzeczy, które trzeba dzieciakowi wrzucić do tornistra, wskazuje, że tradycyjne sklepy są tańsze od internetowych, ale konkluzja i tak nie jest wesoła: wyprawka może zrujnować niejeden budżet domowy.