Piotr Mikołajczyk siedzi w więzieniu od trzech lat. W kwietniu 2012 r. usłyszał wyrok dożywocia za morderstwo dwóch kobiet w Tłokini Wielkiej.
W 2010 r. ktoś zadał 80-latce i jej 44-letniej córce wiele ciosów ostrym narzędziem, prawdopodobnie tasakiem kuchennym lub toporkiem. Śledczy nie mają pewności, bo narzędzia zbrodni nie znaleziono.
Policjanci długo nie byli w stanie wytypować żadnego podejrzanego. Po dziewięciu miesiącach zatrzymali w końcu Piotra. Podczas przesłuchania przyznał się do podwójnego morderstwa. I właśnie to było dla ?Sądu Okregowego w Kaliszu przesłanką do orzeczenia najwyższego wymiaru kary. Pozostałe dowody nie potwierdzają wersji wydarzeń przyjętej przez śledczych.
Skąd więc przyznanie się do winy? Jak twierdzi rodzina skazanego, zeznanie zostało wymuszone. – Na chwilę obecną mamy tylko kartkę papieru, tylko i wyłącznie podpisaną przez mojego brata – mówi jego siostra Marta Mielczarek. – To nie są jego słowa. On nie ma tak bogatego słownictwa – tłumaczy. Dodaje, że Piotr jest upośledzony umysłowo. – Jego iloraz inteligencji wynosi 62 – podkreśla.
W postępowaniu sądowym Piotr wycofał swoje zeznania i twierdził, że został do nich przymuszony, ale sąd nie uznał tego oświadczenia.