Dziennikarz jest korespondentem Międzynarodowej Agencji Informacyjnej "Rossija Siewodnia". Według informacji IAR, działalność Swiridowa miała "wykraczać poza oficjalne obowiązki dziennikarza", jednak co dokładnie się za tym kryje, nie wyjaśniono. Jak się okazuje, w sprawie dziennikarza brak było "twardych" dowodów na aktywność szpiegowską.
Swiridow był podejrzany o "dziwne powiązania" biznesowe i lobbing. Władze zwróciły uwagę na przykład na to, że dziennikarz organizował wycieczki do Rosji dla przedstawicieli polskich mediów.
Jak informuje Polskie Radio, Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało krótki komunikat w sprawie: "Potwierdzamy, iż z dniem 24 października br. p. Leonid Sviridov utracił uprawnienia do posługiwania się tytułem korespondent zagraniczny akredytowany przy MSZ RP. Nie udzielamy dalszych komentarzy w sprawie".
O sprawie informowała również Russia Today. Według informacji RT, Swiridow miał zostać telefonicznie wezwany do ministerstwa, gdzie wręczono mu dokument informujący o wycofaniu akredytacji. Pismo mieli przekazać przedstawiciel biura prasowego i jeden z urzędników. W dokumencie resort napisał o unieważnieniu akredytacji i poprosił o jej zwrot.