Trója dla Tuska za siedem lat rządzenia. Wywiad z Januszem Jankowiakiem

Niepowodzeń rządu nie można usprawiedliwiać kryzysem - mówi Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu.

Aktualizacja: 05.11.2014 13:14 Publikacja: 05.11.2014 01:00

Trója dla Tuska za siedem lat rządzenia. Wywiad z Januszem Jankowiakiem

Foto: Fotorzepa, Guzik Piotr Piotr Piotr

Rz: Jakie są plusy i minusy siedmiu lat rządów Donalda Tuska?

Janusz Jankowiak, Polska Rada Biznesu:

Trzeba zaznaczyć, że zasadnicza część tych rządów przypadła na czas kryzysu, co powinno być brane pod uwagę przy ogólnej ocenie. Premier wiele rzeczy zapowiedział na początku pierwszej kadencji swoich rządów. Miałem przyjemność pracować w zespole doradców Michała Boniego i pamiętam, jakie ambitne propozycje przedstawialiśmy premierowi. Początkowo wydawało się, że mają one szanse na realizację, że mogą stać się częścią planu rządowego. Później pod wpływem kryzysu większość tych propozycji została odłożona w czasie lub w ogóle zarzucona.

O jakich propozycjach pan mówi?

Chodzi np. o zmiany w systemie podatkowym czy w systemie ubezpieczeń społecznych, które miały prowadzić do redukcji deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Ale to, co mnie nieprzyjemnie zaskoczyło, to fakt, że rząd błędnie ocenił długość i skutki globalnego kryzysu i w efekcie podejmował decyzje chaotyczne i na dłuższą metę negatywne dla gospodarki. Przez jakiś czas wydawało się, że kryzys będzie krótki, przejściowy i da się go uniknąć, zwiększając dług publiczny i deficyt budżetowy. Tymczasem trzeba było wielokrotnie nowelizować ustawę o finansach publicznych, zlikwidować pierwszy próg ostrożnościowy, aż wreszcie zdemontować otwarte fundusze emerytalne. Te wszystkie działania nie były planowane.

Nie było tak, że minister finansów Jacek Rostowski od początku widział wady systemu emerytalnego i chciał je naprawić?

Nie. Po prostu pod wpływem negatywnego rozwoju sytuacji w finansach publicznych trzeba było znaleźć rozwiązanie. I je znaleziono, ale był to efekt ryzykownej polityki ministra finansów w obliczu kryzysu, a nie przemyślana strategia. Rząd liczył, że uda mu się przejść suchą stopą przez kryzys. Nie udało się, a więc sięgnięto po środki, które w dłuższym okresie będą miały dla gospodarki negatywne skutki.

Dlaczego?

Zepsucie systemu emerytalnego pociąga za sobą rozmaite konsekwencje, począwszy od wpływu na rynek kapitałowy przez możliwości finansowania długu publicznego, po bezpieczeństwo świadczeń. Na dodatek nie dokonano żadnych zmian systemowych, które trochę równoważyłyby skutki negatywnych decyzji. Przykładowo, jeżeli chodzi o rynek pracy, mówiono o tym, żeby z powodu zjawisk demograficznych, ludzie wcześniej wchodzili na rynek pracy i później go opuszczali. Ale poza podwyższeniem wieku emerytalnego niewiele więcej zostało zrobione, bo bezustannie walczyliśmy z krótką kołdrą w finansach publicznych.

Jeżeli chodzi o demografię, to Donald Tusk na zakończenie swojego urzędowania podjął kroki, które mogą popra-?wić sytuację demograficzną w Polsce.

To się okaże. Tak naprawdę nie wiadomo, czy zaproponowane przez premiera Tuska transfery socjalne rzeczywiście przełożą się na większą liczbę urodzeń. Takie działania mogą odnieść pozytywny skutek, ale nie muszą. Tymczasem gdybyśmy te same pieniądze przeznaczyli na inwestycje, również prywatne, to one zawsze podnoszą potencjał gospodarki.

Za to gdy ludzie mają więcej pieniędzy w portfelach dzięki ulgom podatkowym czy zasiłkom, to rośnie konsumpcja. A to jest jeden z motorów gospodarki.

Ale zwiększając transfery socjalne, powiększamy dziurę w FUS. To oznacza, że osiągnięta ostatnio równowaga finansów publicznych nie ma charakteru trwałego. Zdecydowanie się nie zgadzam z tezą głoszoną przez poprzedniego, a także obecnego ministra finansów, że stabilizację w finansach publicznych mamy już załatwioną. To nieprawda, chyba że chodzi o horyzont jednej kadencji. Nie zazdroszczę dzisiejszym 20–30-latkom, bo zabezpieczenie ich emerytur stoi pod znakiem zapytania. Tylko że dzisiaj nikt o tym nie myśli, a gdy sytuacja się pogorszy, co jest nieuchronne, to nie będzie winnego.

Jak pan ocenia wydawanie środków unijnych? Rząd niejednokrotnie się tym chwalił.

Absorpcja funduszy unijnych rzeczywiście przebiegała sprawnie i pomogła w walce z kryzysem. Według szacunków, dzięki pieniądzom z UE mieliśmy o 1 proc. wyższy PKB, a to oznacza, że bez tych pieniędzy otarlibyśmy się o recesję. Pytanie, czy dzięki tym środkom zostały stworzone trwałe przewagi konkurencyjne w gospodarce? Czy zostały wzmocnione lub zbudowane od podstaw sektory, które byłyby motorem napędowym naszego eksportu? Odpowiedź brzmi – nie. I wszyscy wiedzą, że druga perspektywa budżetowa będzie z tego powodu rozstrzygająca. Bo tym razem pieniądze powinniśmy wydawać inaczej. Ale dynamika wydarzeń politycznych jest taka, że pcha nas ?w kierunku wydatków podobnych ?do tych z pierwszej perspektywy budżetowej. Rzecz w tym, że będzie znacznie trudniej uzyskać akceptację Brukseli dla takich projektów i pieniądze mogą po prostu przepaść.

Donald Tusk zobowiązał się, że zrobi wszystko, by zachęcić do powrotu Polaków, którzy wyjechali za granicę w poszukiwaniu pracy. Tymczasem za jego rządów nikt nie wrócił, a wyjechało kolejne 500 tys. ludzi. Dlaczego?

W zespole Boniego pracowaliśmy nad stworzeniem zachęt do powrotu. Żeby Polacy bogatsi o doświadczenia i lepsze know-how wrócili do kraju i tutaj założyli własne biznesy. Niestety, niewiele zostało zrobione.

Czy to były rozwiązania zbyt kosztowne, czy zabrakło chęci?

Tak jest zawsze w administracji, że gdy ma się wiele różnych priorytetów, a sytuacja staje się kryzysowa, to następuje odwrócenie ważności priorytetów. Te naprawdę ważne zostają zepchnięta na margines, bo nie przynoszą natychmiastowego efektu. Zawsze brakuje środków, czasu i siły, żeby je forsować. Zaczynają dominować sprawy bieżące.

Ale przecież rząd Tuska w pierwszej kadencji miał luksusową sytuację trzech lat bez wyborów. Nie było presji na doraźne działania.

Tyle że wówczas zaczęła już dominować filozofia ciepłej wody w kranie. Obowiązywała zasada – nie będziemy wprowadzać reform, które ludzi bolą. A później doszła do tego zasada rezygnowania z pozytywnych zmian na korzyść posunięć, które nie wymagały szerokiego konsensu politycznego.

A co zapisałby pan na plus rządom Donalda Tuska?

Kilka spraw zostało zrealizowanych. Mam na myśli podwyższenie wieku emerytalnego czy zmianę w zasiłkach chorobowych dla służb mundurowych. Rzecz w tym, że owe działania nie składają się w żadną całość. Gdyby zostały uzupełnione zapowiadanym, a niezrealizowanym oskładkowaniem dochodów rolników, służb mundurowych, górników, to mogłyby znacząco oddziaływać na gospodarkę. A tak ich znaczenie jest dużo mniejsze.

To jaką ocenę wystawiłby pan rządom Tuska?

Tróję. Bo doraźne działania zdecydowanie górowały nad przemyślanym planem. Z powodu tej doraźności wprowadzono kilka zmian pozytywnych, ale dużo więcej o charakterze trwale negatywnym. Mamy negatywny trend demograficzny, niestabilny FUS, zwiększone transfery socjalne i brak sektorów w gospodarce, które mogłyby stać się głównym motorem rozwoju, gdy zabraknie dopalaczy w postaci unijnych środków.

Czy to oznacza, że te siedem lat rządów Tuska to był czas stracony?

Nie mam wątpliwości, że te lata mogły być dużo lepiej wykorzystane. Nawet mimo kryzysu, który jest okolicznością łagodzącą. Ale nie można nim wszystkiego usprawiedliwić.

Rz: Jakie są plusy i minusy siedmiu lat rządów Donalda Tuska?

Janusz Jankowiak, Polska Rada Biznesu:

Pozostało 99% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo