W 2014 roku zespół Dyzurnet.pl, czyli specjaliści z Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej dbający o bezpieczeństwo internautów, otrzymali ponad 11 tys. zgłoszeń od osób, które natknęły się na treści – ich zdaniem – niezgodnie z prawem. To o 65 proc. więcej niż rok wcześniej.
Aż 80 proc. wszystkich zgłoszeń dotyczyło materiałów przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci – takie dane przynosi raport, do którego dotarła „Rzeczpospolita". Oficjalnie zostanie zaprezentowany we wtorek, kiedy w Europie będzie obchodzony Dzień Bezpiecznego Internetu.
Choć większość serwerów, na których znajdują się materiały prezentujące dziecięcą pornografię, a które pod lupę wziął Dyzurnet.pl, znajduje się poza Polską (w USA 38 proc., 21 proc. w Rosji), to dramatycznie rośnie także liczba krajowych serwerów, na których umieszczono takie treści.
W 2014 r. był to prawie co czwarty, rok wcześniej co setny. To wszystko przekłada się na liczbę zawiadomień zgłoszonych na policję. W minionym roku było ich 425, blisko dziewięć razy więcej niż w 2013 r., kiedy skierowano 48 takich spraw.
– Te dane są niepokojące. Niestety, z naszych prognoz wynika, że statystyki nadal będą rosły. Wszystko ma związek z coraz większą dostępnością do nowych środków przekazu informacji, jak i z faktem, że korzystają z nich coraz młodsze osoby – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Chrzanowski, dyrektor NASK. Zwraca uwagę, że jedyną skuteczną metodą przeciwdziałania takim zdarzeniom jest edukacja. – Chodzi o systemowe działania realizowane przez szkoły na linii nauczyciel–uczeń oraz nauczyciel–rodzic, konieczna jest także edukacja w domu i obecność rodzica w życiu dziecka – dodaje szef NASK.
W raporcie czytamy, że poza materiałami przedstawiającymi dziecięcą pornografię, które powstały w wyniku celowych sesji, do sieci trafiają także zdjęcia czy filmy przedstawiające dzieci nago, wykonywane z ukrycia. Eksperci ostrzegają także rodziców przed umieszczaniem tego typu fotografii w galeriach na portalach społecznościowych, gdyż mogą one paść łupem pedofili i choć zdjęcia same w sobie nie mają pornograficznego charakteru, to mogą zostać umieszczone w takim kontekście.
Przywołują tu przykład profili na portalach społecznościowych zatytułowanych np. „Najseksowniejsze dziesięciolatki", na których pojawiały się legalne zdjęcia o neutralnym charakterze, pod którymi pojawiały się komentarze nadające im seksualny kontekst.