Bronisław Komorowski uważa, że James Comey wypowiadając się na temat Holokaustu, nie miał zamiaru zaszkodzić opinii o naszym kraju.

- Widać, że zabrakło po prostu zwykłej wiedzy i wyczucia. I myślę, że ważne jest to, że dzisiaj wyraża... że żałuje, bo robi to nie tylko w imieniu swoim własnym, ale w jakiejś mierze w imieniu także i Stanów Zjednoczonych, które jest państwem dla nas przyjaznym - powiedział Komorowski w rozmowie z Polskim Radiem.

Prezydent zwrócił również uwagę, że wypowiedziane słowa stały się okazją do refleksji. - Nie pierwszy tego rodzaju przypadek, kiedy różne czynniki amerykańskie, łącznie z prezydentem Stanów Zjednoczonych, po korespondencji ze mną prostują pewne ukształtowane przez negatywne stereotypy opinie o Polsce - dodał Komorowski.

W interesie naszego kraju powinno być zwracanie uwagi na krzywdzące łączenie Polaków z okrucieństwami, do których dopuszczalni się naziści. Powinniśmy także z dumą mówić o zasługach naszych obywateli pomagających Żydom w czasie wojny - uważa prezydent.

- Dla mnie niesłychanie ważny jest nie tyle sam list, ile refleksja różnych środowisk, która zafunkcjonowała w mediach amerykańskich, od absolutnego poparcia polskiego punktu widzenia na ten czas dramatyczny przez szefa Kongresu Żydów Amerykańskich, który jako przyjaciel Polski i wyrażał ubolewanie, ale i prostował mylne poglądy. To jest ważne, bo to kształtuje opinię o Polsce - mówił Komorowski.