Kamienna Góra: Jest zarzut za zabicie dziecka siekierą

Prokuratura w Kamiennej Górze postawiła już zarzut zabójstwa 10-letniej Kamili 27-letniemu Samuelowi N., który uderzył dziecko siekierą w głowę. Mężczyzna przyznał się do winy.

Aktualizacja: 20.08.2015 15:09 Publikacja: 20.08.2015 14:26

Kamienna Góra: Jest zarzut za zabicie dziecka siekierą

Foto: materiały policji

Już wiadomo, że motyw zbrodni ma związek z wcześniejszą wizytą mężczyzny w urzędzie pracy. Stracił on zasiłek dla bezrobotnych i wyżył się na dziecku.

27-letni Samuel N. usłyszał po go godz. 13. zarzut zabójstwa. Mężczyzna przyznał się do winy.

Policjanci ustalili, że przed zbrodnią 27-latek był w urzędzie pracy.  Tam mężczyzna był bardzo wzburzony. Awanturował się z urzędnikami, więc ci go wyprosili, ale nie powiadomili o tym policji.

W prokuraturze Samuel N. zeznał, że od 1,5 miesiąca nie mógł znaleźć pracy. We wtorek dowiedział się, że stracił też zasiłek dla bezrobotnych. Dlatego w środę przyszedł do urzędu, by zemścić się na urzędnikach.

Miał przy sobie ukrytą w reklamówce siekierę. W urzędzie jednak nic nie zrobił, bo było zbyt dużo ludzi. Po tej wizycie Samuel N. chodził bez celu po mieście. - Cały czas narastała we mnie złość - zeznał w prokuraturze.

To właśnie narastająca złość spowodowała, że zaatakował na pl. Wolności dziecko, które z matką wchodziło do księgarni. Nie znał dziewczynki ani jej rodziców.

Uderzył dziecko siekierą w głowę i próbował uciec. W pogoń za nim rzucili się świadkowie, m.in. listonosz, taksówkarz i radny. Zatrzymali napastnika, a potem przekazali policji.

– Nie muszę się nikomu tłumaczyć – powiedział Samuel N. radnemu, który pytał, dlaczego zaatakował dziecko.

Ciężko ranna Kamila trafiła do szpitala w Wałbrzychu, tam mimo wysiłków lekarzy zmarła.– Dlaczego zginęło to dziecko, które i tak dużo w życiu przeszło? Ta dziewczynka miała problemy z sercem, przeszła wiele operacji. Życie się przed nią dopiero otwierało – mówią mieszkańcy Kamiennej Góry.

Wielu jest za przywróceniem kary śmierci. – Przecież ten człowiek mógł zaatakować każdego z nas. Ofiarą mogło paść każde inne dziecko. Dla takiego tylko komora gazowa – nie kryją oburzenia.

Wczoraj wieczorem pod księgarnią, gdzie doszło do zbrodni, mieszkańcy składali kwiaty i palili znicze.

Samuel N. do tej pory nie miał większych problemów z prawem. Jako nastolatek był notowany za naruszenie nietykalności. Później już policja nie miała o nim żadnych sygnałów.

Mężczyzna ma wyższe wykształcenie. Mieszkał z rodzicami. Był bezrobotny. – W dzieciństwie z powodu imienia i innej wiary był wielokrotnie szykanowany przez rówieśników, a szkoła nie reagowała – napisała jego szkolna koleżanka na jednym z portali internetowych.

Część mieszkańców Kamiennej Góry zarzuca policji zbyt późną interwencję. Twierdzą, że mężczyzna chodził z siekierą po rynku już pół godziny wcześniej, zanim zaatakował dziecko. Twierdzą, że dzwonili na policję, a ta nie przyjechała.

– Nie mieliśmy takiego zgłoszenia. Pierwsze dostaliśmy już po napaści na dziewczynkę. Na miejscu patrol był bardzo szybko – zapewnia Paweł Petrykowski.

Jeszcze dziś prokuratura wystąpi do sądu z wnioskiem o areszt dla podejrzanego. Teraz Samuelowi N. grozi nawet kara dożywotniego więzienia.

Już wiadomo, że motyw zbrodni ma związek z wcześniejszą wizytą mężczyzny w urzędzie pracy. Stracił on zasiłek dla bezrobotnych i wyżył się na dziecku.

27-letni Samuel N. usłyszał po go godz. 13. zarzut zabójstwa. Mężczyzna przyznał się do winy.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej