Przedłużające się problemy gospodarcze Europy przyciągają uwagę całego świata, a w Polsce są przedmiotem gorących debat. Czy Europejski Bank Centralny może wydrukować tyle pieniędzy, żeby gospodarka kontynentu ruszyła z kopyta? Czy lepszym wyjściem będzie potężna fala inwestycji publicznych finansowanych nowym długiem? Jak można pomóc Grecji? Co dla strefy euro oznacza gwałtowny wzrost wartości franka szwajcarskiego? Czy kłopoty finansowe Rosji rozleją się na jej sąsiadów?
Odpowiedzi na te pytania będą miały istotne znaczenie dla wielu bogatych krajów świata – takich jak Francja, Niemcy, a teraz także Polska. Nie wolno jednak zapominać, że wpłyną one również na kraje z grupy najuboższych.
400 mln w skrajnym ubóstwie
Spójrzmy na 34 gospodarki obecnie określane w terminologii Banku Światowego jako tzw. kraje o niskich dochodach. Mieszka w nich 850 mln ludzi, którzy razem generują produkt krajowy brutto niższy niż PKB Szwajcarii (liczącej 8 mln mieszkańców).
Połowa z tych 850 mln żyje w skrajnym ubóstwie, mając do dyspozycji mniej niż 1,25 dolara dziennie – co stanowi odpowiednik 4,5 zł. To, co się z nimi dzieje, być może nie ma dla Europy ekonomicznego znaczenia, lecz wydarzenia, do których dochodzi w Europie, zdecydowanie wpływają na ich los.
Rozwój wydarzeń na Starym Kontynencie wywiera wpływ na kraje o niskich dochodach za pośrednictwem czterech pasów transmisyjnych, jakimi są: handel, przelewy pieniężne, pomoc, finanse.