Reklama

Zbigniew S. oskarżony za akta w internecie

Kontrowersyjny biznesmen Zbigniew S. odpowie za umieszczenie w sieci akt afery taśmowej. Kto mu je przekazał, śledczy jeszcze badają.

Aktualizacja: 25.11.2016 18:23 Publikacja: 24.11.2016 18:24

Zbigniew S. oskarżony za akta w internecie

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Prokuratura chce pociągnąć do odpowiedzialności Zbigniewa S. za rozpowszechnianie bez zezwolenia materiałów śledztwa, do którego dostęp miała wąska grupa osób. Akt oskarżenia właśnie trafił do sądu – dowiedziała się „Rzeczpospolita".

– Zbigniewowi S. grozi za to przestępstwo do dwóch lat pozbawienia wolności – mówi Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Skandal wybuchł w czerwcu 2015 r., kiedy zdjęcia akt śledztwa w sprawie tzw. afery taśmowej znalazły się m.in. na Facebooku i na innych stronach internetowych. Materiał był potężny – liczył kilkanaście tomów. Wiedza, jaką zgromadzili śledczy o podsłuchiwaniu VIP-ów w restauracji Sowa & Przyjaciele, stała się więc powszechna.

Wobec Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadziła postępowanie w sprawie słynnych „taśm", posypały się zarzuty o to, że nie upilnowała akt. Dziś jest pewne, że wycieku z prokuratury nie było. Co ustalono w śledztwie mającym wyjaśnić, jak fotokopie trafiły do sieci?

Zgodę na wgląd w akta miało 15 osób – pokrzywdzeni politycy i ich adwokaci oraz podejrzani m.in. biznesmen Marek Falenta (podejrzany w aferze taśmowej). Prokuraturze nie udało się ustalić, skąd S. miał materiały ze śledztwa. Jednak znalazła dowody na to, że fotokopie umieszczone w sieci są tymi, które najprawdopodobniej sporządził aplikant adwokacki działający z upoważnienia mec. Marka Małeckiego, który był pełnomocnikiem biznesmena Marka Falenty.

Reklama
Reklama

Skąd wiadomo, że Zbigniew S. umieścił w sieci te same akta, które przeglądał w prokuraturze i wykonał fotokopie – legalnie, bo miał na to upoważnienie – aplikant adwokacki?

Jest na to kilka dowodów – wynika z aktu oskarżenia.

Po pierwsze: nie niektórych fotokopiach wykonanych przez aplikanta są widoczne plakietki upoważniające do wstępu na teren prokuratury, a także palce dłoni przytrzymujące kopiowane strony. Zarówno plakietki, jak i palce widać też na fotokopiach akt wrzuconych do sieci.

Kluczowa jest opinia biegłego antropologa, który na zlecenie śledczych sporządził ekspertyzę. Wynika z niej, iż „w wysokim stopniu uprawdopodobniono, że upublicznione przez Zbigniewa S. fotokopie akt postępowania przygotowawczego zostały pierwotnie wykonane w trakcie czynności udostępnienia akt aplikantowi adwokackiemu" – czytamy w akcie oskarżenia.

Inny dowód to sprzęt służący do wykonania fotokopii akt. Aplikant posłużył się aparatem fotograficznym marki Sony i telefonem komórkowym iPhone 5s.

Biegły informatyk, który zbadał dyski zabezpieczone u Zbigniewa S. i znajdujące się na nich fotokopie, potwierdził, że większość wykonano takim sprzętem.

Reklama
Reklama

Jak Zbigniew S. wszedł w posiadanie fotokopii akt – tego śledczy na razie nie ustalili. Facebook nie zgodził się na podanie jakichkolwiek informacji. Nie zdradził tego też Zbigniew S., który nie przyznał się do zarzutu. W mediach twierdził, że fotokopie znalazł na chińskim serwerze. W śledztwie odmówił wyjaśnień i złożył oświadczenie, w którym „w niecenzuralny sposób odniósł się do działań organów ścigania" – podaje akt oskarżenia.

Sprawa może mieć jednak dalszy ciąg. Śledczy nie zrezygnowali z ustalania, w jaki sposób S. zdobył materiały z postępowania.

– W toku wciąż jest śledztwo dotyczące udzielenia pomocy Zbigniewowi S. w rozpowszechnieniu fotokopii akt śledztwa – mówi prok. Michał Dziekański.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Do kiedy wysłać prezenty, żeby dotarły przed świętami? Poczta Polska podała daty
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama