Samo istnienie wody potwierdzone przez sondę nie wystarcza, aby powstało życie. Wcześniej naukowcy z NASA przekonywali opinię publiczną, że marsjański grunt w okolicy bieguna północnego planety, gdzie wylądował Phoenix, przypomina swym składem glebę przydomowych ogródków. Mogłaby w niej rosnąć rzepa, fasola czy szparagi – zapewniali.
Rozeszła się nawet pogłoska, rozpowszechniona przez część mediów, że warunki do życia na Marsie są znakomite, a NASA, chcąc coś ukryć przed opinią publiczną, przygotowała na ten temat tajny raport i planuje go przedstawić prezydentowi USA. Peter Smith z Uniwersytetu Arizony w Tuscon, szef naukowy misji, zaprzeczył, że dla Białego Domu przygotowywany jest jakikolwiek raport. Aby wyjaśnić sprawę, NASA zorganizowała wczoraj telekonferencję prasową.
– Z oceną, czy na Marsie są warunki sprzyjające życiu czy też nie, musimy się wstrzymać do czasu otrzymania kompletnych wyników badań – uważa niezwiązany z misją Phoeniksa prof. John Mustard, geolog z Brown University. Wątpliwości co do warunków niezbędnych do rozwoju życia na Czerwonej Planecie pojawiły się kilka dni po tym, jak NASA zapowiedziała przedłużenie zaplanowanej na trzy miesiące misji. Agencja będzie musiała dorzucić z budżetu 2 mln dolarów do 420 mln, jakie już wydano na działanie lądownika na Marsie.
– Pierwsze testy rzeczywiście sugerowały, że skład gruntu jest podobny jak na Ziemi. Dalsze analizy ujawniły odmienności w składzie chemicznym – przyznał Peter Smith. – Dziś mamy zaledwie cząstkowe wyniki badań, czekamy na ich ostateczną wersję. Końcowe wyniki mogą się znacznie różnić od tego, czym dysponujemy dzisiaj – zastrzegł naukowiec.
Rezultat najnowszej analizy chemicznej próbek gruntu jest szokujący: na powierzchni Marsa występują trujące sole kwasu nadchlorowego. Związki te zostały odkryte dzięki eksperymentom chemicznym.