Zainstalowanie i podłączenie europejskiego laboratorium do stacji ISS będzie wymagało co najmniej trzech spacerów kosmicznych. W dwóch weźmie udział Schlegel wraz z astronautą NASA Reksem Walheimem. Spacerów może być jednak więcej. Astronauci – jeżeli czas pozwoli – będą chcieli obejrzeć i naprawić przegub, na którym obracają się baterie słoneczne dostarczające stacji energii. Z powodu awarii zostały one unieruchomione, co ogranicza ilość prądu zasilającego stację. Awarię trzeba usunąć, zanim na orbitę poleci kolejny moduł – japońskie laboratorium Kibo.W konstruowaniu laboratorium Columbus mają też swój udział polscy naukowcy. Specjalne anteny przymocowane do zewnętrznych ścian modułu stworzył zespół pod kierunkiem dr. Pawła Kabacika z Instytutu Telekomunikacji, Teleinformatyki i Akustyki Politechniki Wrocławskiej. Anteny posłużą do łączności radioamatorskiej, a także do prac badawczych i transmisji danych na żywo – będą przekazywać, co dzieje się w laboratoriach ISS.Koszty opracowania anten przekraczają milion euro. ESA starała się znaleźć wykonawców tych elementów laboratorium nie tylko w Europie, ale również w Ameryce Północnej i Japonii. Polski pomysł okazał się najlepszy. Ale łączy się z tym odpowiedzialność. Jeżeli anteny umieszczone w ładowni promu ulegną uszkodzeniu, ich części mogą zablokować klapy przedziału bagażowego. Wtedy wahadłowiec wróci na Ziemię bez wykonania misji.Umieszczenie na orbicie modułu Columbus sprawia, że rola Europejskiej Agencji Kosmicznej w budowie ISS znacznie wzrasta. Dotąd było to głównie przedsięwzięcie Rosji i USA. Teraz część zysków – i obciążeń – weźmie na siebie Europa.– To będzie odbicie międzynarodowej współpracy na Ziemi – mówił Hans Schlegel. – To model pokazujący, w jaki sposób ludzkość będzie rozwiązywała problemy – przez kooperację, wykorzystanie możliwości różnych narodów, różnych ludzi, różnych kultur.

Choć te zapewnienia brzmią wspaniale, ESA nie pozostawia wątpliwości, że nie zamierza dzielić owoców dziesięciu lat pracy i 1,5 mld dolarów poświęconych na współpracę w ramach ISS. – Columbus pozostanie naszą własnością – mówi Schlegel. – Nasze centrum lotów będzie kontrolowało to, co się tam dzieje. Będziemy mieć prawo do wszystkich eksperymentów – twierdzi niemiecki astronauta.Ale za podróż europejskiego modułu na orbitę trzeba zapłacić. I ESA płaci – połowa spośród dziesięciu przedziałów na sprzęt prowadzący eksperymenty pozostaje do dyspozycji NASA. Europejczycy będą też wozić zapasy i sprzęt na orbitę na pokładzie nowo opracowanego pojazdu ATV (Automated Transfer Vehicle).