Odkryty układ planetarny znajduje się niespełna 5 tys. lat świetlnych od Ziemi. Na razie wiemy, że znajdują się tam dwie duże planety. Jedna ma ok.
70 proc. masy Jowisza. Druga – ok. 90 proc. masy Saturna. Centralna gwiazda jest o połowę mniejsza od naszego Słońca. Jest też ciemniejsza i chłodniejsza. Ale wszystko to jest „w skali”: gwiazda jest chłodniejsza, ale planety krążą bliżej niej, stąd prawdopodobnie wyglądają tak, jak nasz Jowisz i Saturn.
– Fascynujące, że jeśli przeskalujemy wszystko – jasność, masy gwiazdy macierzystej i planet, wyjdzie nam, że są to globy podobne do Jowisza i Saturna – mówi prof. Scott Gaudi z Ohio State University, jeden z autorów badań. – Znaleźliśmy zatem system taki jak nasz, ale w miniaturze.
Odkrycie nie byłoby możliwe, gdyby nie praca polskich specjalistów z programu OGLE (Optical Gravitational Lensing Experiment) kierowanego przez prof. Andrzeja Udalskiego. To właśnie ten zespół odkrył, że obserwowana z Ziemi charakterystyczna zmiana jasności jednej z gwiazd może świadczyć o obecności układu planetarnego. Szczegóły odkrycia przynosi dzisiejsze „Science”.
Poszukując pozasłonecznych planet, naukowcy posługiwali się metodą wykorzystującą zjawisko tzw. soczewkowania grawitacyjnego. Możne je zaobserwować, gdy jakiś obiekt (może to być gwiazda albo planeta) przechodzi blisko świecącej w tle odległej gwiazdy. Zgodnie z teorią względności Einsteina, grawitacja takiego obiektu ugina światło gwiazdy – działa jak soczewka. Z Ziemi widoczne jest to jako charakterystyczna zmiana jasności gwiazdy. Jeżeli wokół gwiazdy-soczewki krąży planeta, jej obecność wprowadza dodatkowe zakłócenia.