s. Małgorzata Krupecka USJK
Duchowieństwo polskie wyszło z okresu stalinizmu mocno osłabione, lecz obroniło Kościół przed groźbą „upaństwowienia" i nie zerwało więzi ze Stolicą Apostolską. Także mimo gomułkowskiej opresji Kościół polski zachował zdolność do kształtowania rzeczywistości religijnej, społecznej i – last but not least – politycznej.
To, co najważniejsze z punktu widzenia rozprawy z religią, zrobił Józef Stalin. Do jego śmierci w 1953 r. aresztowano ponad 90 proc. duchowieństwa na Białorusi i Ukrainie, połowę na Łotwie, ponad jedną trzecią na Litwie. Na konferencji Kominformu (Biuro Informacyjne Partii Komunistycznych i Robotniczych) w Karlowych Warach w lutym 1949 r. opracowano strategię ujednoliconej, wzmożonej ofensywy antykościelnej w krajach zależnych od ZSRR. Jednym z najważniejszych jej celów było uderzenie w niepokornych hierarchów. Kardynał József Mindszenty, mianowany w 1945 r. prymasem Węgier, niewiele zdążył zdziałać. Trzy lata później został aresztowany, w roku 1949 skazany na dożywotnie więzienie. Porozumienie między rządem a osłabionym episkopatem węgierskim, podpisane w 1950 r., przypieczętowało ubezwłasnowolnienie tamtejszego Kościoła.
Z Kościołem w Czechosłowacji władze w zasadzie także rozprawiły się do 1950 r. Już od kwietnia 1945 r. izolowano tam ważniejszych duchownych (co najmniej jedna piąta księży diecezjalnych była aresztowana, internowana lub więziona), wzorem sowieckiej Żywej Cerkwi tworzono zręby prokomunistycznego ruchu „księży patriotów", działalność religijną sparaliżowano za pomocą serii antykościelnych ustaw. Najbardziej spektakularną akcją było zlikwidowanie w kwietniu 1950 r. wszystkich zakonów męskich (akcja „K"), a potem – w sierpniu i wrześniu – zakonów żeńskich (akcja „R"). Reżim Antonína Novotnego osadził zakonników i zakonnice w tzw. klasztorach zbiorczych, które często pełniły funkcję obozów pracy. Tak stworzono dwudziestowieczne niewolnictwo – jedno z „osiągnięć" komunizmu. Represje wobec czechosłowackiego Kościoła nie zmalały po 1956 r. Wprost przeciwnie – tylko w czerwcu 1958 r. XI Zjazd KPCz zaczął przygotowania do nowej serii procesów przeciwko duchowieństwu. Krótkotrwała odwilż przyszła dopiero w okresie tzw. praskiej wiosny (1968 r.). Opór w Czechosłowacji podtrzymywał jednak tzw. Kościół katakumbowy z takimi charyzmatycznymi duchownymi, jak późniejsi kardynałowie Jan Chryzostom Korec i Miloslav Vlk.
Już w 1945 r. międzynarodowa prasa komunistyczna rozpoczęła tworzenie czarnej legendy wokół Piusa XII, czego skutki widoczne są do dziś. Niebagatelną rolę odegrały w tym także sowieckie służby specjalne, które w propagandowej nagonce na papieża inspirowały i wspierały zachodnioeuropejskich – mówiąc językiem Lenina – „użytecznych idiotów". Jeszcze bardziej zirytowało komunistów ogłoszenie przez papieża w 1949 r. ekskomuniki na katolików wstępujących do partii komunistycznych i wspierających je. Inna sprawa, że decyzja Piusa XII nie uwzględniała złożonej sytuacji za żelazną kurtyną. Podobnie jak późniejsza polityka wschodnia Watykanu nie zawsze świadczyła o zrozumieniu realiów, o czym nierzadko przekonywał się prymas Stefan Wyszyński.