Pan Leszek Szwast z Kozienic był wraz z żoną we wrześniu na tygodniowych wakacjach w Grecji. Wyjazd organizowało biuro podróży Triada. Gdy urlopowicze przyjechali do hotelu, recepcjonistka zebrała od nich paszporty. Tłumaczyła, że ma to być zabezpieczenie ewentualnych szkód. Zagroziła, że jeśli nie dostanie paszportów albo dowodów osobistych, to nie zakwateruje grupy, dlatego turyści oddali swoje dokumenty.
– Myśmy zawarli umowę z Triadą, a nie z hotelem, i nigdzie nie było żadnej informacji, że będą zabierane paszporty – podkreśla pan Leszek.
W ten sposób uniemożliwiono panu Leszkowi samodzielne wycieczki, bo miał jedynie prawo jazdy, którego nie mógł zostawić w biurze wynajmu samochodów, gdy chciał pożyczyć auto.
Biuro przyznaje, że doszło do takich niezręczności.
– Właściciel hotelu postanowił, że będzie się tak zabezpieczał przed stratami – tłumaczy Jacek Dąbrowski, dyrektor ds. finansów i relacji inwestorskich w Triadzie. Dąbrowski przekonuje jednak, że klienci nie byli w sytuacji bez wyjścia, bo mogli zamiast dokumentów wpłacić po kilkadziesiąt euro kaucji, która byłaby im zwrócona przy wykwaterowaniu. Rezydentka Triady miała też informować hotelarza, że taka praktyka jest niezgodna z prawem.