Niedawno były szef izraelskiego wywiadu zdradził, że w 2011 roku premier Benjamin Netanjahu rozważał zbombardowanie Iranu, w związku z rozwojem programu atomowego w tym kraju i dopuszczał możliwość wybuchu regularnej wojny na Bliskim Wschodzie.
Iran, jak zauważa "Newsweek", jest krajem znacznie większym i znacznie ludniejszym niż Izrael, ale Izrael - dla równowagi - dysponuje armią znacznie silniejszą, niż wskazywałyby na to rozmiary tego państwa.
I tak - jak wylicza "Newsweek" - Izrael ma obecnie pod bronią 170 tysięcy żołnierzy a w przypadku konfliktu jest w stanie zmobilizować 445 tysięcy rezerwistów. Obywatele Izraela mają w większości przeszkolenie wojskowe - służba wojskowa jest tu obowiązkowa dla każdego obywatela, który skończył 18 lat.
Iran, który liczy dziesięciokrotnie więcej obywateli niż Izrael, ma 534 tys. żołnierzy pod bronią i 400 tys. żołnierzy w rezerwie. To największa armia istniejąca na Bliskim Wschodzie.
Izrael dysponuje wyższym - choć różnica nie jest wysoka - budżetem wojskowym. W 2017 roku Izrael wydał na armię 16,5 mld dolarów, podczas gdy Iran - 14,5 mld - wynika z danych Międzynarodowego Instytutu Badań na rzecz Pokoju z siedzibą w Sztokholmie. Jednak mniejsza liczebność izraelskiej armii sprawia, że może ona znacznie większą część tych środków przeznaczać na modernizację co daje Izraelowi przewagę technologiczną.