Dmitrij Miedwiediew wraz z ośmioma zastępcami postanowił na miejscu dopilnować włączania półwyspu do Rosji. W samej Moskwie utworzono w poniedziałek specjalne ministerstwo ds. Krymu, na którego czele już stanął dotychczasowy wiceminister rozwoju gospodarczego Oleg Sawielew. W zeszłym tygodniu zaś premier kazał wszystkim ministerstwom otworzyć filie na Krymie.
Ostatni żołnierze
Tymczasem w miastach półwyspu cały czas stacjonują jeszcze ukraińscy żołnierze. Część nie może wyjechać, gdyż Rosjanie żądają od nich najpierw zdania broni. Dla większości jednak zabrakło pieniędzy na wyjazd (wraz z rodzinami). Dotyczy to około 5 tys. żołnierzy i 3 tys. członków ich rodzin. Według informacji Ministerstwa Obrony z Kijowa tamtejsze ukraińskie 18-tysięczne zgrupowanie rozpadło się na prawie trzy równe części: tych, którzy chcą wstąpić do rosyjskiej armii; tych, którzy zostają na Krymie, ale chcą odejść z wojska, i tych, którzy nie złamali przysięgi i chcą wyjechać.
Na Ukrainie trwają teraz społeczne zbiórki na sfinansowanie ich powrotu, ale funduszy nie ma jak przekazać. Ukraińskie banki nie mogą już działać na Krymie, do tego potrzebna jest licencja Centralnego Banku Rosji.
– Na Krymie zamknięto oddziały Priwatbanku, jednego z największych ukraińskich banków. Większość lokalnych przedszkoli za pomocą tego banku prowadziła rozliczenie z dostawcami produktów. Właśnie z tego powodu przedszkola mogą w najbliższych dniach zawiesić swoją działalność – mówi wiceprzewodniczący tatarskiego Medżlisu Naryman Dżelalow.
– Ludzie żyją w stanie niepewności, codziennie dowiadując się o jakichś nowych zasadach i prawach – dodaje.