Jak ocenia pan szanse realizacji planu prezydenta Joe Bidena, czyli doprowadzenia do czasowego wstrzymania działań w wojnie Izraela z Hamasem jako wstępnego warunku dalszych uzgodnień o zakończeniu wojny?
Jest to jedyny sposób na zakończenie walk, uwolnienia izraelskich zakładników oraz poprawę losu mieszkańców Strefy Gazy. Mimo trudności szanse na jego realizację są większe, niż się może wydawać. Sporo zależy od nacisków na Hamas ze strony Arabii Saudyjskiej, Egiptu czy Kataru. Decydujące jest jednak stanowisko USA – czy administracja Bidena gotowa będzie do dalszego inwestowania w tę inicjatywę. Szanse na realizację pierwszej fazy planu w postaci zawieszenia broni są moim zdaniem nie mniejsze niż 60 proc. Nisko oceniam natomiast szanse dalszych uzgodnień pokojowych.
Czy to oznacza, że możemy być świadkami przełomu politycznego na Bliskim Wschodzie?
W pewnym stopniu. Zawieszenie broni jest obecnie niezwykle istotne nie tylko ze względu na sytuację w Strefie Gazy, ale dlatego, że alternatywą jest pełnoskalowa wojna z proirańskim Hezbollahem, atakującym Izrael z terytorium Libanu.
Zawieszenie broni jest obecnie niezwykle istotne nie tylko ze względu na sytuację w Strefie Gazy, ale dlatego, że alternatywą jest pełnoskalowa wojna z proirańskim Hezbollahem atakującym Izrael z terytorium Libanu
To właśnie może być jedna z przyczyn, mogąca skłonić premiera Beniamina Netanjahu do zaakceptowania amerykańskiego planu bez względu na opór części jego rządu.
Netanjahu bierze pod uwagę różne uwarunkowania, lecz przede wszystkim własny interes, jakim jest gwarancja politycznego przetrwania. Jest znany z tego, że unika podejmowania wiążących decyzji oraz trwałych zobowiązań. Jeżeli zdecyduje się na akceptację zawieszenia broni, uczyni to w sytuacji braku innych opcji. Zmusić go mogą do tego jedynie Amerykanie poprzez wywieranie presji politycznej.
Jesteśmy świadkami wielu propalestyńskich demonstracji zarówno na amerykańskich i europejskich kampusach, jak i na ulicach miast. Można sądzić, że zbrodnicza inwazja Hamasu na Izrael przynosi zamierzone skutki.
Tak i nie. Właściwa odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja. Nie ulega wątpliwości, że jedną z przyczyn brutalnego ataku Hamasu było dążenie do likwidacji status quo zarówno w Gazie, jak i szerzej, w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Ten cel został osiągnięty. Nie wiadomo jednak, jakie będą ostateczne skutki dla Hamasu ataku na Izrael. Jeżeli przeważy opcja dyplomatyczna uwzględniająca prawa Palestyńczyków, Hamas zostanie poważnie osłabiony politycznie. Innymi słowy, nawet jeżeli Hamas uruchomił pewien proces, nie znaczy to, że będzie mógł nim kierować.