Czy Rosjanie zaczęli nową ofensywę na Ukrainie?

Rosyjskie wojska rozpoczęły atak przez granicę w pobliżu Charkowa. Ich cel nadal jest niejasny.

Aktualizacja: 13.05.2024 06:30 Publikacja: 13.05.2024 04:30

Czy Rosjanie zaczęli nową ofensywę na Ukrainie?

Foto: PAP/EPA

– Na razie wszystko przebiega tak, jak się spodziewano. Ale mimo wszystko zaczęło się niezbyt optymistycznie – stwierdził jeden z byłych ukraińskich wojskowych.

Oczekiwany przez Ukraińców atak, rozpoczęty przez Rosjan w piątek po świcie, w ciągu trzech dni doprowadził do zajęcia przez nich kilku ukraińskich wiosek w pasie nadgranicznym.

Agresorzy atakują w dwóch miejscach: w okolicach Wołczańska (odległego w prostej linii o 4,5 km od rosyjskiej granicy) oraz wprost na północ od Charkowa. W tym pierwszym miejscu do niedzieli wieczór dotarli do północnych skrajów Wołczańska.

Czytaj więcej

Ofensywa Rosji w obwodzie charkowskim. Biały Dom nie spodziewa się przełomu

Według dowódcy miejscowej policji ukraińskiej w Wołczańsku, liczącym przed wojną 17 tys. mieszkańców (a w piątek jeszcze ok. 3 tys.), pozostało już tylko 300–400 osób.

Drugi rejon walk znajduje się ok. 25 km na zachód. Tutaj Rosjanie zajęli kilka wiosek i prą w stronę Łypiec, odległych już tylko 20 km od północnej obwodnicy Charkowa. Atak posuwa się od granicy terenem ograniczonym z zachodu i wschodu dwiema rzeczkami (zbiegającymi się właśnie w Łypcach), co wywołało zdziwienie zachodnich ekspertów. „Nie rozumiem, co oni robią. Zachodni brzeg (strumienia o nazwie Łypiec – red.) jest wyższy. Ukraińcy stamtąd będą bez przeszkód ostrzeliwać atakujących. Wygląda to jak marsz w pułapkę” – napisał jeden z nich w sieci społecznościowej Twitter (obecnie zwanej X).

W tym rejonie Rosjanie mają jednak największe i najszybsze zdobycze terytorialne. „Na początku były pewne problemy (czynnik ludzki) na pewnych rubieżach” – informował cytowany wcześniej były ukraiński wojskowy. Według jego sugestii część niedoświadczonych żołnierzy uciekła ze swych posterunków, co podobno doprowadziło do dymisji dowódcy jednej z ukraińskich brygad. Ale oficjalnie nikt tego nie potwierdza.

Większość obserwatorów została zaskoczona szybkością manewrów rosyjskiej armii na ukraińskim terytorium. Ale ukraiński ekspert Paweł Łakijczuk wyjaśnia, że zajęte, w większości bezludne wioski znajdowały się w „szarej strefie” – przed główną pozycją obronną. Ochraniały je tylko nieliczne posterunki. W głębi Ukrainy znajdują się umocnienia obsadzone przez wojsko.

Znaczna część ukraińskich wojskowych bagatelizuje siłę rosyjskiego natarcia

Widać obecnie, że Rosjanie atakują niezbyt dużymi oddziałami. – Na razie to bardziej podobne jest do zwiadu walką naszej linii obrony. Przeciwnik nie użył jeszcze swoich głównych sił – opisuje Maksym Żoryn z ukraińskiej 3 Brygady.

„Z głębi Rosji w kierunku Biełgorodu idzie technika z nowymi znakami taktycznymi (nowych oddziałów – red.). Wkrótce będzie kontynuacja (ataków)” – dodaje jednak kolejny ukraiński wojskowy.

Możliwe, że ukraińska armia próbowała atakować z powietrza nadchodzące kolumny, co doprowadziło do tragedii w Biełgorodzie. Na jeden z domów miasta spadła rakieta, burząc całą klatkę schodową. Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że runął zestrzelony przez obronę przeciwlotniczą ukraiński pocisk Toczka-U, ale inni rosyjscy oficjele twierdzą, iż był to celowy atak.

Za to bez wątpienia celowe jest ostrzeliwanie przez Rosjan budynków mieszkalnych Wołczańska, co najmniej kilkadziesiąt już jest zburzonych lub uszkodzonych.

Eksperci nie rozumieją celu rosyjskich ataków na okolice Charkowa

Po trzech dniach walk większość ekspertów nadal nie rozumie, jaki jest cel ataku. Dara Massicot z Fundacji Carnegie uważa, że to próba odciągnięcia ukraińskich rezerw z głównego frontu w Doniecczyźnie, gdzie cały czas trwa rosyjska ofensywa. Ale ukraiński wojskowy Konstanty Maszowec informuje, że to Rosjanie przerzucili stamtąd niektóre elitarne oddziały powietrzno-desantowe. Walki w okolicach Charkowa na razie więc odciągnęły rezerwy, ale rosyjskie.

Czytaj więcej

Czy pojawił się drugi front w wojny w Ukrainie? Rosjanie atakują charkowszczyznę

Możliwe jednak, że wkrótce pojawią się tam też ukraińskie, bowiem prezydent Wołodymyr Zełenski zapowiedział wzmocnienie obrony. Mimo iż znaczna część jego wojskowych bagatelizuje siłę i zasięg rosyjskiego natarcia. – Obecne wydarzenia to banalna kopia rajdów (oddziałów rosyjskich ochotników) Legionu Wolna Rosja i Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego na tereny Rosji. Tyle że przeciwnik ogłasza to jako natarcie na Charków – sądzi ekspert Ołeksandr Kowalenko.

Inni jednak nie wykluczają rosyjskich prób przecięcia drogi Charków–Izium (na ukraińskim zapleczu) czy Charków–Sumy. Wojskowi jednak wątpią, czy Rosjanie użyją wystarczających sił, by pokusić się o odcięcie Charkowa od Kijowa. W każdym razie obecnie brakuje im kilkudziesięciu tysięcy ludzi do takiego manewru i kilkuset tysięcy do ataku na samo miasto.

W Charkowie tymczasem nie ma nastroju paniki. Mieszkańcy przyzwyczaili się już do stałego zagrożenia, działają nawet kawiarnie.

– Na razie wszystko przebiega tak, jak się spodziewano. Ale mimo wszystko zaczęło się niezbyt optymistycznie – stwierdził jeden z byłych ukraińskich wojskowych.

Oczekiwany przez Ukraińców atak, rozpoczęty przez Rosjan w piątek po świcie, w ciągu trzech dni doprowadził do zajęcia przez nich kilku ukraińskich wiosek w pasie nadgranicznym.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 884
Konflikty zbrojne
Rosjanie stawiają na tanie drony. Szukają ukraińskiej obrony powietrznej
Konflikty zbrojne
Wyjaśniły się doniesienia o nocnych eksplozjach na Krymie. Ukraiński sztab wydał komunikat
Konflikty zbrojne
Kamala Harris ma pomysł na zakończenie konfliktu w Strefie Gazy. "Nadszedł czas"
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Konflikty zbrojne
Przeciwnika dyktatora chcieli zabić w Polsce. Jak działają służby Łukaszenki i Putina?