Jak Ukraina i Rosja mobilizują żołnierzy

Kijów szuka pomysłu na skuteczną mobilizację. Putin dużymi pieniędzmi wabi rodaków na wojnę z Ukrainą.

Aktualizacja: 29.11.2023 06:05 Publikacja: 29.11.2023 03:00

Część najdłużej walczących ukraińskich żołnierzy niedługo może wrócić do swoich domów

Część najdłużej walczących ukraińskich żołnierzy niedługo może wrócić do swoich domów

Foto: Aris Messinis/AFP

Po raz pierwszy od początku pełnoskalowej rosyjskiej agresji prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zdecydował ostatnio o przeprowadzeniu demobilizacji części żołnierzy. Już niedługo do swoich domów mają wrócić ci, którzy rozpoczynali zasadniczą służbę wojskową jeszcze w 2021 roku. Chodzi o niemal 30 tys. ludzi, którym dowództwo ukraińskiej armii musi znaleźć zmienników na frontach wojny z Rosją. Władze w Kijowie szukają też pomysłu na to, jak powstrzymać ucieczkę przed wojskiem za granicę mężczyzn w wieku poborowym.

Kto pojedzie do domu?

W ostatnich miesiącach w różnych miastach Ukrainy (również w Kijowie) dochodziło do protestów krewnych najdłużej walczących żołnierzy. Domagali się demobilizacji swoich mężów i synów, którzy walczą już od ponad 20 miesięcy. Do domów mają wrócić na razie tylko ci, którzy zostali powołani do zasadniczej służby wojskowej jeszcze przed rosyjskim najazdem. Wiosną (kwiecień–czerwiec) 2021 roku do wojska powołano ponad 14 tys. ludzi (m.in. do sił zbrojnych, Gwardii Narodowej, Straży Granicznej), z kolei jesienią 2021 roku do wojska powołano ponad 13 tys. osób. Ich służba miała się skończyć po 18 miesiącach (po roku dla osób z wyższym wykształceniem), ale w lutym 2022 r. Rosja rozpoczęła inwazję. Ogłoszono stan wojenny, wstrzymano demobilizację.

Czytaj więcej

W poszukiwaniu żołdu na froncie. Rosja nie panuje nad najemnikami różnej maści

Władze w Kijowie szukają sposobu na to, jak zachęcić ukraińskich mężczyzn do służby wojskowej. Z informacji brytyjskiego dziennika „The Guardian” wynika, że już w tym tygodniu rząd ukraiński zmieni podejście do mobilizacji. Chce m.in. zaangażować komercyjne agencje pracy, które na wojnę będą rekrutować potrzebnych armii fachowców, np. spawaczy czy tokarzy. Rządzący zakładają, że w ten sposób osoby wykonujące określone zawody nie będą obawiały się mobilizacji i wysłania na front, a będą miały możliwość odbywania służby w inny sposób.

Wyjechały setki tysięcy

Niedawno ukraińska redakcja BBC przeanalizowała dane Eurostatu, z których wynika, że aż 768 tys. ukraińskich mężczyzn w wieku od 18 do 64 lat (mobilizacji podlegają osoby w wieku 18–60 lat) przebywa w państwach Unii Europejskiej i posiada status ochrony tymczasowej. A to oznacza, że musieli wyjechać z Ukrainy po 24 lutego 2022 roku, gdy obowiązywał już zakaz opuszczania kraju. W samych Niemczech, jak wynika z danych Eurostatu, przebywa ok. 190 tys. ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym. Nie wiadomo, ilu z nich wyjechało z Ukrainy legalnie, jako np. wielodzietni ojcowie czy z powodu niepełnosprawności.

W wielu regionach Ukrainy działają zorganizowane grupy przestępcze, które za pieniądze pomagają sfałszować dokumenty (np. medyczne) albo wyjechać z kraju przez zieloną granicę. Uczestniczą w tym procederze niektórzy pracownicy wojskowych komend uzupełnień i komisji lekarskich orzekających o przydatności do służby. We wrześniu SBU wykryła pięć „kanałów nielegalnego opuszczania kraju”, zatrzymano m.in. szefa jednej z rejonowych komend uzupełnień w obwodzie charkowskim.

Czytaj więcej

Rośnie zmęczenie wojną. W Rosji i Ukrainie zaczynają się burzyć krewni żołnierzy

Na początku listopada służby wpadły na trop przestępców, którzy wywozili za granicę mężczyzn w wieku poborowym karetką pogotowia ratunkowego na sygnale. Koszt „usługi” zaczynał się od około 5 tys. dolarów.

Putin zachęca rublem

Władimir Putin na wojnę z Ukraińcami wabi rodaków pieniędzmi. We wtorek zamroził wynagrodzenia urzędników państwowych do stycznia 2025 roku. A to oznacza, że ponad 600 tys. rosyjskich urzędników (m.in. deputowanych, senatorów, sędziów) nie otrzyma podwyżek w przyszłym roku. Na waloryzację wynagrodzeń będą mogli liczyć jednak żołnierze i funkcjonariusze resortów siłowych.

Obecnie miesięczne wynagrodzenie zmobilizowanego na wojnę z Ukrainą Rosjanina bez wykształcenia i przydatnego armii zawodu zaczyna się od 210 tys. rubli (równowartość 9,5 tys. złotych). Tymczasem w ubiegłym roku (dane Rosstatu) średnia pensja w Rosji wynosiła 65 tys. rubli (ok. 3 tys. złotych). W wielu regionach kraju jest jeszcze niższa (Kraj Ałtajski – 39 tys., Dagestan – 35 tys., Inguszetia – 32 tys.).

– Władze hojnie płacą za zabijanie Ukraińców. Niektórzy dostają nawet 300–500 tys. miesięcznie (13,5–22,5 tys. złotych – red.). To niewyobrażalne pieniądze dla większości Rosjan. Wielu popiera takie podejście Putina i mówi: nareszcie władze dały zarobić – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z petersburskich opozycjonistów. – Rosja jest bogatym krajem i szybko ten koszmar się nie skończy. Przynajmniej dopóki Rosja będzie mogła sprzedawać surowce energetyczne – dodaje.

Po raz pierwszy od początku pełnoskalowej rosyjskiej agresji prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zdecydował ostatnio o przeprowadzeniu demobilizacji części żołnierzy. Już niedługo do swoich domów mają wrócić ci, którzy rozpoczynali zasadniczą służbę wojskową jeszcze w 2021 roku. Chodzi o niemal 30 tys. ludzi, którym dowództwo ukraińskiej armii musi znaleźć zmienników na frontach wojny z Rosją. Władze w Kijowie szukają też pomysłu na to, jak powstrzymać ucieczkę przed wojskiem za granicę mężczyzn w wieku poborowym.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 884
Konflikty zbrojne
Rosjanie stawiają na tanie drony. Szukają ukraińskiej obrony powietrznej
Konflikty zbrojne
Wyjaśniły się doniesienia o nocnych eksplozjach na Krymie. Ukraiński sztab wydał komunikat
Konflikty zbrojne
Kamala Harris ma pomysł na zakończenie konfliktu w Strefie Gazy. "Nadszedł czas"
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Konflikty zbrojne
Przeciwnika dyktatora chcieli zabić w Polsce. Jak działają służby Łukaszenki i Putina?