Coraz więcej izraelskich żołnierzy w Strefie Gazy. Los cywilów bez znaczenia

W miarę postępów inwazji w Gazie amerykańska dyplomacja zwiększa wysiłki, aby zapobiec rozlaniu się wojny w regionie.

Publikacja: 02.11.2023 03:00

Kilkaset tysięcy Palestyńczyków nadal przebywa w północnej części Strefy Gazy. Ofiary operacji odwet

Kilkaset tysięcy Palestyńczyków nadal przebywa w północnej części Strefy Gazy. Ofiary operacji odwetowej Izraela liczą się w tysiącach

Foto: Bashar TALEB/AFP

W operacji lądowej izraelskich sił w Gazie uczestniczy coraz więcej żołnierzy i sprzętu, lecz jej tempo jest nadal powolne. Za to skutki dla Palestyńczyków są mordercze. W wyniku wtorkowego bombardowania Dżabaliji, największego z ośmiu obozów dla uchodźców palestyńskich, zginąć miało kilkaset osób. To dane Hamasu. W innych źródłach mowa była o 50 ofiarach śmiertelnych oraz trzy razy większej liczbie rannych. Celem bombardowań był jeden z liderów Hamasu, Ibrahim Biari, odpowiedzialny za przygotowanie krwawego rajdu na Izrael z 7 października. Dla izraelskiej armii nie miało znaczenia, ilu mieszkańców przypłaci to życiem.

Nieprawdopodobnie w tym kontekście brzmią słowa premiera Beniamina Netanjahu, który niedawno tłumaczył, że nikt z cywilów w Strefie Gazy nie musiałby umierać, gdyby Hamas zezwolił ludności na przemieszczenie się w południowe rejony enklawy. Rzecz w tym, że tam także trwają nieustające bombardowania.

Czytaj więcej

Obcokrajowcy i ranni opuszczają Strefę Gazy. Zawarto porozumienie

Zarzuty ludobójstwa

Jak pisze „ New York Times”, w gruzach leży jedna czwarta budynków na północy palestyńskiego terytorium. Ocenia się, że przebywa tam nadal 300–400 tys. ludzi, co oznacza, że na południu stłoczonych jest w katastrofalnych warunkach ok. 2 mln osób.

– Jesteśmy świadkami ludobójstwa rozgrywającego się na naszych oczach – napisał Craig Mokhiber, dyrektor nowojorskiego Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, w uzasadnieniu swej dymisji. Jest pierwszym urzędnikiem tej rangi, który mówi o zbrodni ludobójstwa. Wydarzenia w Gazie obserwuje Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Według niektórych opinii premier Netanjahu nie uniknie odpowiedzialności za sposób prowadzenia wojny.

Czytaj więcej

Królestwo Jordanii odwołuje swojego ambasadora z Izraela

Tymczasem sytuacja humanitarna w enklawie pogarsza się nadal, gdyż skąpe dostawy pomocy humanitarnej są kroplą w morzu. Mimo nacisków amerykańskich Izrael nie wyraża zgody na otwarcie korytarza humanitarnego, w tym na dostawy paliwa, chociaż, jak twierdzi Biały Dom, nie ma dowodów, aby z dotychczasowych dostaw korzystał Hamas. W środę trwały przegotowania do otwarcia przejścia granicznego w Rafah, przez które do Egiptu miało zostać przetransportowanych kilkudziesięciu ciężko rannych Palestyńczyków oraz niemal 500 osób mieszkających w Gazie z zagranicznym paszportami.

Nieprzejednane stanowisko Izraela w sprawie pomocy humanitarnej wywołuje coraz większe oburzenie na świecie. Także w USA, gdzie w czasie przesłuchań w Kongresie sekretarza stanu Antony’ego Blinkena oraz sekretarza obrony Lloyda Austina na galerii pojawili się protestujący z dłońmi pomalowanymi na czerwono i wznoszący żądania rozejmu w wojnie Izraela z Hamasem.

Broni nie zawieszą

– Żądania zawieszenia broni są wezwaniami pod adresem Izraela do poddania się Hamasowi oraz terroryzmowi – odpowiada na to Beniamin Netanjahu.

Z całego świata płyną apele skierowane do Izraela o przestrzeganie prawa międzynarodowego w konflikcie zbrojnym. Formalne wezwania śle także amerykańska administracja. Równocześnie Biały Dom ustami rzecznika Rady Bezpieczeństwa Johna Kirby’ego zapewnia, że w czasie ataku w Dżabaliji Izrael uczynił wszystko, aby zminimalizować straty ludności cywilnej.

Czytaj więcej

Siły Obronne Izraela potwierdzają atak na obóz uchodźców w Dżabaliji

W administracji waszyngtońskiej stoją murem za Izraelem, czego dowodem jest opiewający na ponad 14 mld dol. pakiet pomocy finansowej. Amerykańska pomoc dla Izraela jest bezcenna w sytuacji, gdy każdy dzień wojny to wydatki rzędu 250 mln dolarów.

Tymczasem z Teheranu płyną nieustannie ostrzeżenia o przekraczaniu przez Izrael kolejnych czerwonych linii, co grozi rozszerzeniem się wojny.

– Nie sądzę, aby Iran był gotów do bezpośredniego zaangażowania się w obecny konflikt – mówi „Rzeczpospolitej” Richard Dalton, były brytyjski ambasador w Teheranie. Największym atutem Iranu jest libański, szyicki Hezbollah uzbrojony i finansowany przez Iran. Ostrzał przygranicznych terenów Izraela przez Hezbollah, jak i izraelska odwiedź są jednak nadal bardzo wstrzemięźliwe. Hezbollah nie sięgnął do swego arsenału dziesiątek tysięcy rakiet mogących zagrozić Izraelowi w nieporównanie większym stopniu niż rakiety Hamasu. – Tak zapewne będzie nadal, lecz wiele zależy od dalszych działań izraelskiej armii w Gazie – mówi Richard Dalton.

Sprawa palestyńska

Wprawdzie proirańscy Huti z dalekiego Jemenu ślą rakiety w kierunku Ejlatu, lecz są one stosunkowo łatwym celem systemów przeciwlotniczych. Nie widać też zbytniej aktywności sił irańskich w Syrii. Z kolei na okupowanym Zachodnim Brzegu trwają stale zamieszki i starcia z siłami izraelskimi, lecz mimo niemal setki ofiar po stronie Palestyńskiej nie ma mowy o intifadzie – kolejnym powstaniu palestyńskim.

Czytaj więcej

Izrael atakuje cele w pobliżu szpitali. Hamas przedstawił warunek uwolnienia zakładników

Nad zapobieżeniem dalszej eskalacji wojny mocno pracuje amerykańska dyplomacja. Jest ona silnie zaangażowana w rozmowy za pośrednictwem Kataru o uwolnieniu zakładników uprowadzonych przez Hamas. Z drugiej strony prowadzi rozmowy z Arabią Saudyjską. Jak twierdzi doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan po spotkaniu w Waszyngtonie z ministrem obrony królestwa Saudów, jest nadal szansa na realizację w przyszłości przygotowywanego porozumienia z Izraelem. Z drugiej strony Amerykanie czynią przymiarki do rozwiązania sprawy palestyńskiej w oparciu o tzw. two-state solution, czyli utworzenia państwa palestyńskiego, które miałoby funkcjonować niejako w symbiozie z państwem żydowskim. Koncepcja powstała w wyniku negocjacji w Oslo w 1993 roku. Nie została ona nigdy porzucona przez USA. W międzyczasie kolejne rządy Netanjahu, zwłaszcza obecny, zmierzały w kierunku aneksji okupowanego Zachodniego Brzegu. Antony Blinken ma rozmawiać także na ten temat w czasie piątkowej wizyty w Izraelu.

W operacji lądowej izraelskich sił w Gazie uczestniczy coraz więcej żołnierzy i sprzętu, lecz jej tempo jest nadal powolne. Za to skutki dla Palestyńczyków są mordercze. W wyniku wtorkowego bombardowania Dżabaliji, największego z ośmiu obozów dla uchodźców palestyńskich, zginąć miało kilkaset osób. To dane Hamasu. W innych źródłach mowa była o 50 ofiarach śmiertelnych oraz trzy razy większej liczbie rannych. Celem bombardowań był jeden z liderów Hamasu, Ibrahim Biari, odpowiedzialny za przygotowanie krwawego rajdu na Izrael z 7 października. Dla izraelskiej armii nie miało znaczenia, ilu mieszkańców przypłaci to życiem.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konflikty zbrojne
Obrońcy praw człowieka chcą zablokować eksport części do F-35 do Izraela
Konflikty zbrojne
Władimir Putin stworzył własny "Smiersz". Wraca formacja z czasów Stalina
Konflikty zbrojne
Recep Tayyip Erdogan: Zachód pozwala Izraelowi zabijać dzieci. ONZ trzeba zreformować
Konflikty zbrojne
Biały Dom: Kończą się nam pieniądze na pomoc dla Ukrainy
Konflikty zbrojne
Orban proponuje umowę o partnerstwie UE z Ukrainą zamiast rozmów o członkostwie
Materiał Promocyjny
Nowe narzędzia to nowe możliwości