Przed atakiem na cele w Strefie Gazy minister bezpieczeństwa państwowego, Itamar Ben-Gvir, zwołał natychmiastowe spotkanie gabinetu, by ustalić jak Izrael powinien zareagować na wystrzelenie rakiet ze Strefy Gazy.

Mieszkańcy Sederot relacjonowali, że słyszeli głośną eksplozję po tym, jak w mieście rozległy się syreny. Izraelska armia potwierdziła później, że tzw. Żelazna Kopuła, system obrony przeciwrakietowej, przechwycił rakietę wystrzeloną ze Strefy Gazy.

Czytaj więcej

Nowa odsłona terroru na Bliskim Wschodzie. Takich zamachów nie było od 15 lat

Za wystrzelenie rakiet ze Strefy Gazy odpowiedzialność wziął na siebie Islamski Dżihad. W nagraniu umieszczonym w internecie niedługo po wystrzeleniu rakiet widać, jak bojownicy Islamskiego Dżihadu przyczepiają do wystrzeliwanych rakiet kartki z napisem "krzywdzenie więzionych kobiet jest czerwoną linią".

Według tego nagrania atak rakietowy z terytorium Strefy Gazy był odpowiedzią na nagranie opublikowane przez przetrzymywaną w izraelskim więzieniu Palestynkę, która wezwała palestyńskie organizacje terrorystyczne do "okazania determinacji i nauczenia wroga, by nie krzywdzić palestyńskich kobiet". Palestynka twierdzi, że była źle traktowana w izraelskim więzieniu.

"The Jerusalem Post" przypomina, że minister Itamar Ben-Gvir, który nadzoruje izraelską służbę więzienną, podjął kroki mające na celu wprowadzenie surowszego reżimu wobec palestyńskich więźniów, którzy zostali pozbawieni wolności w związku z udziałem w atakach terrorystycznych. W ubiegłym tygodniu do izraelskiego Sądu Najwyższego trafiła petycja, której autorzy twierdzą, że izraelska służba więzienna zakazuje służbom medycznym przekazywania informacji rodzinom uwięzionych na temat ich stanu zdrowia.