313 dzień wojny. Słoik z pomidorami i traktory - symbole ukraińskiego oporu

Słoik z marynowanymi pomidorami, traktory polujące na czołgi, pies Patron - to tylko niektóre symbole bohaterskiego oporu Ukraińców wobec rosyjskiej agresji.

Publikacja: 02.01.2023 13:36

Ukraiński pies Patron

Ukraiński pies Patron

Foto: PAP/UKRINFORM

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 313

„Ruski okręcie wojenny, idź na ch..!” – od takich słów 24 lutego zaczynała się wojna w Ukrainie. Do maleńkiej Wyspy Węży, na której znajdował się posterunek ukraińskiej Straży Granicznej, podpłynęły dwa rosyjskiej okręty wojenne. Z krążownika „Moskwa” przez głośniki zażądano kapitulacji obrońców. W odpowiedzi padło zdanie, które stało się legendą.

Od początku wojny zdanie to pojawiło się już wszędzie: na antywojennych manifestacjach, muralach w całej Europie czy na kubkach z kawą, stało się też częścią popkultury. A dla Ukraińców, przytłoczonych rosyjskim atakiem, było symbolem ich pogardy dla agresora.

Obrońcy Wyspy znaleźli się w niewoli - wśród nich strażnik Roman Hrybow, który wypowiedział to zdanie. Ale po miesiącu zostali wymienieni na Rosjan złapanych w Ukrainie, a sama wyspa została wyzwolona 30 czerwca.

Nim to się stało Poczta Ukrainy wypuściła 12 kwietnia swój najsłynniejszy znaczek z żołnierzem posyłającym „rosyjski okręt wojenny” w wiadomym kierunku. Po znaczek w samym Kijowie ustawiały się kilometrowe kolejki, mimo że stolica Ukrainy była wówczas bombardowana. Sam krążownik „Moskwa” został zatopiony dwa dni później.

Słoik marynatów

- Spójrzcie tylko, co już zrobiliśmy i co robimy! Jak nasi rodacy zatrzymują kolumny czołgów! (…) Jak kobieta strąciła (rosyjski) dron słoikiem z (marynowanymi) pomidorami – mówił w noworocznym orędziu prezydent Wołodymyr Zełenski.

„Stada agresywnych traktorów” błyskawicznie stały się słynne w całej Ukrainie

W pierwszych dniach marca Jelena, mieszkanka dzielnicy dnieprowskiej w Kijowie, paliła papierosa na balkonie. Nagle zobaczyła, że coś leci. – Początkowo myślałam, że to ranna wrona, ale to coś brzęczało – mówiła dziennikarzom. Gdy zorientowała się, że to dron przestraszyła się, że zacznie do niej strzelać. Chwyciła słoik marynowanych pomidorów, stojący pod krzesłem na którym siedziała, rzuciła i trafiła. Gdy dron spadł, wybiegła z mężem przed dom i rozdeptała go. – Nie znam się na tej elektronice, a może on wszystko zapisywał albo gdzieś przekazywał – wyjaśniała.

Możliwe, że dron należał do rosyjskich rozbitków, którzy nie zdążyli uciec z okolic Kijowa. Przy jego pomocy mieli poszukiwać pustych mieszkań, w których mogliby odpocząć. Ale ukraińskie patrole nikogo nie znalazły.

Słoik z marynowanymi pomidorami nie stał się jednak tak sławny, jak inne symbole wojny i dopiero prezydent Zełenski go przypomniał.

An-225, czyli "Marzenie"

27 lutego Rosjanie zbombardowali hangar na lotnisku w Hostomlu pod Kijowem. W środku stał najcięższy i największy samolot, jaki wyprodukowano w historii lotnictwa An-225 zwany „Mrija” („Marzenie”). Jego zniszczenie nie miało uzasadnienia wojskowego, w hangarze znajdował się z powodu remontu, by poderwać się w powietrze potrzebuje specjalnego pasa startowego. Kadłub zresztą był zajadle niszczony również później, w trakcie walk na i wokół lotniska, jakby rosyjscy żołnierze nie mogli znaleźć innego obiektu, do którego należy strzelać.

Czytaj więcej

An-225 „Mrija” spłonął. Rosjanie zniszczyli największy samolot świata

Dla Ukraińców zniszczony samolot stał się symbolem bezmyślnych zniszczeń, jakich dopuszcza się w ich kraju rosyjska armia. Natychmiast pojawiło się hasło „Mriju ne złamaty” – „Marzenia nie da się zniszczyć”, a za nim murale w ukraińskich miastach.

Agresywne traktory

Zdjęcie niebieskiego traktora ciągnącego rosyjski czołg w mgnieniu oka obiegło cały świat. Na początku wojny przez obwód sumski (na wschodzie Ukrainy) jechały długie kolumny rosyjskich czołgów w kierunku Kijowa. Ponieważ jednak w czasie kilkutygodniowego postoju na granicy rozkradziono paliwo do nich, wiele maszyn Rosjanie zostawili po drodze. Miejscowi rolnicy natychmiast zaczęli odnajdywać porzucone czołgi (w środku których znajdowały się komplety amunicji do działa i karabinu maszynowego oraz działające radiostacje) i odciągać je na pozycje ukraińskiej armii.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Cyganie ukradli czołg, czyli operacja informacyjna

„Stada agresywnych traktorów” błyskawicznie stały się słynne w całej Ukrainie. Internetowe memy, filmiki animowane, piosenki – wszystko to poświęcono rolniczemu sprzętowi walczącemu z agresorem. – NATO przydałby się batalion takiego wojska – zauważył jeszcze wiosną jeden z amerykańskich generałów.

Po traktorzystach pojawili się i inni, którzy polowali na rosyjski sprzęt i uzbrojenie. Wśród nich 70-letni złodziej-recydywista, który po wyroku zamieszkał w wiosce pod Kijowem. Gdy podjechała tam rosyjska kolumna wojskowa, poszedł porozmawiać z żołnierzami. Korzystając z ich nieuwagi ukradł im ciężarówkę pełną amunicji (w kabinie kierowcy leżał nawet oficerski mundur) i pojechał do ukraińskich żołnierzy.

Pies Patron...

Czteroletni Jack Russel terrier był prezentem dla syna Mychajło Iljewa, pirotechnika z czernichowskiej grupy Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Początkowo miał się nazywać Kula, ale w końcu został Patronem i pod tym imieniem zdobył sławę chyba na całym świecie.

Po ucieczce Rosjan z północnej Ukrainy (w tym z Czernichowszczyzny) Patron w patrolach saperskich uczestniczył w rozminowywaniu terenu. Zbyt lekki, by spowodować detonację miny przeciwpiechotnej, łatwo je wywąchiwał i od razu dawał znać swojemu opiekunowi. – Niestety, kiedy na polu stoi dużo spalonego, rosyjskiego sprzętu to Patron nie może pracować, bo zaczyna kichać – wzdychał Iljew. Do końca marca pomógł jednak odnaleźć ponad 200 różnego rodzaju min i niewypałów, a pracuje z saperami cały czas.

Szybko stał się maskotką całej Ukrainy. Głaskał go brytyjski premier Rishi Sunak, kanadyjski premier Justin Trudeau czy aktorka i reżyserka Angelina Jolie. Prezydent Zełenski wręczył mu medal „Za nienaganna służbę”, a Fundusz ONZ na rzecz dzieci UNICEF – tytuł „Psa dobrej woli”.

Oficjalne obowiązki były tak męczące, że w trakcie narady w ministerstwie ds. sytuacji nadzwyczajnych „najsłynniejszy pies Ukrainy” położył głowę na stole i zasnął. Natychmiast pojawiły się internetowe memy, dołączając do wcześniejszych murali, serii znaczków pocztowych, serii filmów instruktażowych o postępowaniu z niewypałami, piosenek i przyśpiewek.

… i kot

Trochę mniej znanym jest kot Stepan. Choć popularność zdobył jeszcze przed wybuchem wojny, gdy jego właścicielka Anna zaczęła w internecie publikować zdjęcia pupila, słynnego ze swej miny zdegustowanego, brytyjskiego lorda. Pół roku przed wojną pisała o nim w Instagramie Britney Spears.

Czytaj więcej

Słynny kot Stepan z Charkowa w światowej czołówce influencerów. Jedzie do Cannes

Gdy wybuchła wojna okazało się, że Stepan mieszka na Sałtaniwce, dzielnicy Charkowa wściekle ostrzeliwanej przez rosyjskie wojska. Anna w końcu uciekła z nim, najpierw do Polski a potem do Francji. Tam, wykorzystując wizerunek Stepana zbierała pieniądze na zwierzęta, które stały się bezdomne z powodu wojny. Wiosną Stepan dostał w Cannes World Influencers and Bloggers Award.

W grudniu Anna wraz ze Stepanem wróciła do swego mieszkania na Sałtiwce. O dziwo ocalało.

Twardzi, jak stal

W 44 krajach świata kupiono ponad 100 tysięcy bransoletek, zrobionych z ostatniej, przedwojennej stali wypuszczonej z kombinatu Azowstal w Mariupolu. Dwumiesięczna obrona fabryki, głównie siłami pułku Azow (choć nie tylko, w ich cieniu znaleźli zarówno żołnierze piechoty morskiej, jak i mariupolscy policjanci czy straż graniczna) weszła już do ukraińskiej legendy tej wojny. Najkrwawszej i najboleśniejszej, podczas rosyjskich ostrzałów Mariupola zginęła nieznana liczba jego mieszkańców - nie mniej jednak niż 22 tys. osób.

Zrujnowane miasto nie podniosło się do dziś po oblężeniu. Ale sławy Azowa nie da się już zniszczyć w żaden sposób. Mimo, że część obrońców nadal pozostaje w niewoli, a około 50 została spalonych żywcem w obozie jenieckim w Ołeniwce, koło Doniecka.

„Ruski okręcie wojenny, idź na ch..!” – od takich słów 24 lutego zaczynała się wojna w Ukrainie. Do maleńkiej Wyspy Węży, na której znajdował się posterunek ukraińskiej Straży Granicznej, podpłynęły dwa rosyjskiej okręty wojenne. Z krążownika „Moskwa” przez głośniki zażądano kapitulacji obrońców. W odpowiedzi padło zdanie, które stało się legendą.

Od początku wojny zdanie to pojawiło się już wszędzie: na antywojennych manifestacjach, muralach w całej Europie czy na kubkach z kawą, stało się też częścią popkultury. A dla Ukraińców, przytłoczonych rosyjskim atakiem, było symbolem ich pogardy dla agresora.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 802
Konflikty zbrojne
"La Repubblica": NATO określa "czerwone linie". Jedna dotyczy Polski
Konflikty zbrojne
Rosja wabi Kubańczyków. Werbunek cudzoziemców do rosyjskiej armii trwa
Konflikty zbrojne
Protesty w Izraelu. Tysiące demonstrantów żąda porozumienia z Hamasem
Konflikty zbrojne
Nocny nalot na Zachodnim Brzegu. Wojsko izraelskie zabiło trzech Palestyńczyków
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej