Noworoczna obława na Wagnerowców

W pobliżu granicy z Ukrainą Rosjanie ścigają sześciu uzbrojonych najemników z „Wagnera”.

Publikacja: 31.12.2022 19:06

Noworoczna obława na Wagnerowców

Foto: Wikimedia

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 311

Wszyscy są byłymi więźniami, których zwerbowano na wojnę w Ukrainie. Wysłano ich do obozu przygotowawczego już na terenie okupowanej Ukrainy, w pobliżu Sorokyne (Rosjanie cały czas nazywają go Krasnodon, ale nazwę zmieniono jeszcze w 2016 roku), odległego o siedem kilometrów od granicy z Rosją.

Podobno grupa nawet podpisała kontrakty najemnicze (nie wszystkim zwerbowanym je oferują). Ale potem, z bronią uciekła i przedostała się do pobliskiej Rosji. Wśród szóstki uciekinierów jest tylko jeden Rosjanin (!), trzech jest z Uzbekistanu, po jednym z Kirgizji i Białorusi. Wszyscy podobno byli skazani za „przechowywanie narkotyków” – standardowy zarzut stawiany wszystkim, którzy podpadli rosyjskiej policji i którym w rezultacie podrzucono niewielkie ilości narkotyków.

Czytaj więcej

Rosja znów trafiła w swoje wioski

„Czujnych obywateli prosimy, by nie przejawiali samodzielności i nie podejmowali prób ich zatrzymania” – ostrzegły miejscowe władze. Nie wiadomo, na jakiej podstawie wierzyły, że mieszkańcy rostowskiego obwodu Rosji będą próbowali samodzielnie aresztować sześciu uzbrojonych i zdeterminowanych ludzi.

Firma najemników „Wagner” od lipca-sierpnia werbuje więźniów w rosyjskich łagrach, nie robiąc różnicy między obywatelami Rosji i innych państw. Już we wrześniu na przykład na froncie zginął 23-letni Zambijczyk Lemekani Nyirenda, który też był skazany za posiadanie narkotyków – aż na osiem lat więzienia. Zambijczyk przyjechał do Rosji studiować inżynierię nuklearną, ale najpierw trafił do więzienia, a potem na front, gdzie zginął.

Nikt nie wie, ilu obywateli innych państw zginęło już na wojnie. Większość zwerbowanych łagierników wysyłano do krwawych szturmów Bachmutu, z których niewielu wracało.

Na początku listopada prezydent Putin zalegalizował werbunek i wysyłanie skazanych na wojnę. Mniej więcej w tym samym czasie pojawiły się pierwsze informacje o grupowych dezercjach więźniów-najemników. „Wagnerowcy” ścigali ich nawet w pobliżu pierwszej linii okopów i wszystkich dezerterów zabijali.

A na początku grudnia w wielkiej obławie złapano pierwszego dezertera w Rosji - więźnia Pawła Nikulina, który z karabinu maszynowego strzelał do patrolu rosyjskiej policji. Po aresztowaniu tłumaczył, że zgubił drogę. Złapano go kilka kilometrów od ukraińskiej granicy, w Nowoszachtinsku możliwe więc, że rzeczywiście zgubił swój oddział. Ale też ciężko ranił jednego z policjantów.

Wszyscy są byłymi więźniami, których zwerbowano na wojnę w Ukrainie. Wysłano ich do obozu przygotowawczego już na terenie okupowanej Ukrainy, w pobliżu Sorokyne (Rosjanie cały czas nazywają go Krasnodon, ale nazwę zmieniono jeszcze w 2016 roku), odległego o siedem kilometrów od granicy z Rosją.

Podobno grupa nawet podpisała kontrakty najemnicze (nie wszystkim zwerbowanym je oferują). Ale potem, z bronią uciekła i przedostała się do pobliskiej Rosji. Wśród szóstki uciekinierów jest tylko jeden Rosjanin (!), trzech jest z Uzbekistanu, po jednym z Kirgizji i Białorusi. Wszyscy podobno byli skazani za „przechowywanie narkotyków” – standardowy zarzut stawiany wszystkim, którzy podpadli rosyjskiej policji i którym w rezultacie podrzucono niewielkie ilości narkotyków.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rosja nie boi się pomocy USA dla Ukrainy. "Sytuacja na froncie się nie zmieni"
Konflikty zbrojne
Wyjaśniło się, dlaczego Izrael nie uderza na Iran? Doniesienia o układzie z USA
Konflikty zbrojne
Czy światu grozi III wojna światowa? Ukraiński premier ostrzega
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakuje "krytyczne obiekty wojskowe" Rosji
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Konflikty zbrojne
Holandia chce kupować zestawy Patriot dla Ukrainy. "Mamy pieniądze"