Gen. Kohavi nie wskazał, kiedy doszło do ataku - ale najwyraźniej odnosił się do ataku w Syrii, w pobliżu granicy z Irakiem, o którym pisał m.in. "Wall Street Journal". Do ataku miało dojść na początku listopada, ale dotychczas Izrael nie wziął na siebie za niego odpowiedzialności.

Według informacji, jakie publikowały po ataku media, celem ataku był konwój przewożący irańską broń, prawdopodobnie rakiety, z Iraku do Syrii.

W wyniku ataku zginąć miało kilkunastu żołnierzy Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.

Czytaj więcej

Syria: Tajemniczy atak na irańskie cysterny. USA: To nie my

Szef Sztabu Generalnego armii Izraela, gen. Aviv Kohavi, występując na konferencji na jednym z izraelskich uniwersytetów mówił, że Izraelskie Siły Obronne (armia Izraela - red.) mają "doskonały wywiad" i wiedziały, że muszą trafić "ciężarówkę numer osiem" z liczącego 25 pojazdów konwoju, gdyż właśnie ta ciężarówka przewoziła irańską broń.

Gen. Kohavi podał to jako przykład pokazujący jak wielka rewolucja zaszła w zakresie łączenia działań wywiadu z prowadzeniem operacji wojskowych w ciągu czterech lat, w czasie których gen. Kohavi pełni rolę szefa Sztabu Generalnego armii Izraela.

Celem ataku był konwój przewożący irańską broń, prawdopodobnie rakiety, z Iraku do Syrii

Szef izraelskiego Sztabu Generalnego mówił też, że Teheranowi "czasem udaje się przerzucić broń do Syrii i Hezbollahu w Libanie, ale Izraelowi udało się pokrzyżować plany stworzenia "nowego Hezbollahu" w rejonie Wzgórz Golan.

Izrael od kilku lat atakuje cele związane z obecnością sił irańskich i Hezbollahu na terytorium Syrii, ale rzadko przyznaje się do konkretnych uderzeń. Tel Awiw obawia się, że Iran wykorzysta wojnę domową w Syrii do utworzenia w tym kraju przyczółka do ataku na Izrael.