Białoruski serwis informacyjny Nasza Niwa poinformowała, że cześć białoruskich żołnierzy została schwytana, a inni zostali zabici przez Rosjan.
Z ostatniej przekazanej przez nich wiadomości wynika, że w ich kierunku zbliżał się rosyjski czołg. Iwan Marczuk (znany również jako Brześć) i pięciu innych żołnierzy nie wróciło z misji bojowej. Ich pułk informuje, że obecnie trwają działania poszukiwawcze mające na celu ich odnalezienie.
Naoczni świadkowie relacjonują, że Marczuk wraz z częścią białoruskich żołnierzy osłaniał odwrót innej części swojego oddziału. Białorusin odniósł ciężkie obrażenia nogi i głowy.
Marczuk został rozpoznany na jednym ze zdjęć opublikowanych przez rosyjskich wojskowych 30 czerwca, ale Nasza Niwa poinformowała o tym dopiero po otrzymaniu oficjalnego potwierdzenia. Los pozostałych żołnierzy, którzy zaginęli, pozostaje nieznany.
5 lipca rosyjski kanał w serwisie Telegram udostępnił film, na którym widać jednego z jeńców przetrzymywanych we wsi pod Mińskiem.
Członkowie pułku przekazali, że robią wszystko, co w ich mocy, by przywrócić swoich bojowników, dodając, że żołnierze otrzymali rozkaz, by w razie ich schwytania przez Rosjan mówić "wszystko, co wróg chce usłyszeć".
Nasza Niwa zauważa, że jest to największa strata poniesiona przez białoruski pułk w dotychczasowej wojnie. W sumie od początku wojny zginęło siedmiu białoruskich żołnierzy z różnych jednostek ukraińskich.
Iwan Marczuk bronił Ukrainy od 2014 roku. Po rozpoczęciu inwazji 24 lutego stał się twarzą pułku Konstanty Kalinowski.