Jak rosyjska agresja zmienia Bliski Wschód

Zwiększenie dostaw węglowodorów z tego regionu zależy w dużym stopniu od rewitalizacji porozumienia atomowego z Iranem. To w sytuacji, gdy Arabia Saudyjska unika deklaracji o zwiększeniu produkcji ropy, a Katar – gazu.

Publikacja: 28.03.2022 21:00

Wołodymyr Zełenski przemawia do uczestników szczytu w Dausze

Wołodymyr Zełenski przemawia do uczestników szczytu w Dausze

Foto: AFP

Jeszcze nie tak dawno spotkanie szefów dyplomacji USA, Izraela oraz czterech krajów arabskich na terenie państwa żydowskiego byłoby nie do pomyślenia. Jednak do Sde Boker na pustyni Negew przybyli w poniedziałek ministrowie ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, z Bahrajnu, Egiptu i Maroka. Spotkanie to jest nie tylko wyrazem normalizacji relacji Izraela ze światem arabskim, ale ma też bezpośredni związek z sytuacją geopolityczną po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Chodzi zwłaszcza o zwiększenie dostaw ropy i gazu z krajów tego regionu na rynki światowe.

Czytaj więcej

Unia Europejska uniezależnia się od energii Putina

Dzieje się to w chwili, gdy wydają się bliskie zakończenia negocjacje wiedeńskie w sprawie międzynarodowego porozumienia atomowego z Iranem, znanego pod akronimem JCPOA. W zamian za zniesienie sankcji gospodarczych Iran zobowiązał się do rezygnacji z programu wzbogacania uranu, co uniemożliwiało konstrukcję ładunków nuklearnych. Zawarte przed siedmioma laty zostało w 2018 roku wypowiedziane przez USA. Przed rokiem administracja Joe Bidena postanowiła do niego wrócić.

Rewitalizacja JCPOA oznaczałaby zniesienie embarga na eksport irańskiej ropy naftowej. Jak się ocenia, w ciągu kilku miesięcy Iran byłby w stanie zwiększyć produkcję ropy do 1,2 mln baryłek dziennie. Jednak niemal natychmiast na rynki mogłoby trafić 80 mln baryłek z zapasów, z których część znajduje się na tankowcach w pobliżu rynków azjatyckich.

Arabia Saudyjska, obawia się zmniejszenia zaangażowania USA na Bliskim Wschodzie po zawarciu porozumienia z Iranem

Problem w tym, że z rezerwą do zawarcia porozumienia z Iranem odnosi się świat arabski, obawiając się wzmocnienia Iranu także militarnego oraz wzrostu wpływów Teheranu w regionie. USA zapewniają, że zapobiegną temu wspólnie z Izraelem. – Obaj jesteśmy zaangażowani i zdeterminowani, aby Iran nigdy nie zdobył broni jądrowej – zapewnił amerykański sekretarz stanu Antony Blinken w niedzielę na wspólnej konferencji prasowej z szefem izraelskiej dyplomacji Jairem Lapidem. Oznacza to, że Izrael staje się gwarantem wypełnienia przez Iran postanowień JCPOA. Tel Awiw nie kryje od dawna, że jest przygotowany do fizycznej likwidacji irańskich instalacji nuklearnych.

Z drugiej strony szereg państw regionu, jak np. Arabia Saudyjska, obawia się zmniejszenia zaangażowania USA na Bliskim Wschodzie po zawarciu porozumienia z Iranem. Warto przypomnieć, że wspierani przez Iran szyiccy rebelianci Huti w Jemenie zaatakowali właśnie instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej.

Sytuację komplikuje jeszcze bardziej zgłoszenie przez Teheran nowych warunków zawarcia porozumienia w postaci zniesienia amerykańskich sankcji wobec Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej i zaprzestania uznawania tej głównej formacji zbrojnej Iranu za organizację terrorystyczną. To właśnie ten korpus jest zaangażowany w pomoc rebeliantom Huti, libańskiemu szyickiemu Hezbollahowi, prezydentowi Asadowi w Syrii i szyickim bojówkom w Iraku.

– Wojna w Ukrainie wpływa wielowymiarowo na sytuację na Bliskim Wschodzie. Można sądzić, że Rosja nie będzie w stanie wspierać prezydenta Asada, co wiele zmienia – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Icchak Klein, analityk Kohelet Policy Forum, prawicowego izraelskiego think tanku. Zwraca uwagę na niedawną wizytę Asada w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Była to jego pierwsza podróż do jednego z krajów arabskich od czasu rozpoczęcia wojny w Syrii. Miał tam usłyszeć, że wprawdzie dzięki Moskwie odniósł sukces militarny, ale nie potrzebuje już pomocy osłabionej Rosji ani wsparcia Iranu. W zamian mógłby liczyć na utrzymanie integralności terytorialnej Syrii.

Jeszcze nie tak dawno spotkanie szefów dyplomacji USA, Izraela oraz czterech krajów arabskich na terenie państwa żydowskiego byłoby nie do pomyślenia. Jednak do Sde Boker na pustyni Negew przybyli w poniedziałek ministrowie ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, z Bahrajnu, Egiptu i Maroka. Spotkanie to jest nie tylko wyrazem normalizacji relacji Izraela ze światem arabskim, ale ma też bezpośredni związek z sytuacją geopolityczną po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Chodzi zwłaszcza o zwiększenie dostaw ropy i gazu z krajów tego regionu na rynki światowe.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Nocny nalot na Zachodnim Brzegu. Wojsko izraelskie zabiło trzech Palestyńczyków
Konflikty zbrojne
Wołodymyr Zełenski mówi o nowym etapie wojny z Rosją
Konflikty zbrojne
Ukraina nie otrzyma szybko zachodniej broni. Kiedy sprzęt i amunicja trafią na front?
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Do końca wojny Ukraińcy nie osiągną przewagi nad armią rosyjską
Konflikty zbrojne
Sztuczna inteligencja kieruje myśliwcami. „Nie powinna decydować o życiu ludzi”
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił