Znak, że katecheza dorosłych leży na łopatkach. Warto podjąć ją na nowo.
Emocje, jakie towarzyszyły nam w końcówce ubiegłego tygodnia, gdy wielu oburzało się na to, że świątynie pozostają otwarte, opadły. Katolicy zdali egzamin z odpowiedzialności. Zdecydowana większość została w domach, korzystając z dyspensy udzielonej przez biskupów. Egzamin zdali też księża. Jedni zdecydowali się na msze bez udziału wiernych, inni pilnowali, by w kościołach nie było więcej niż 50 osób. Wiele parafii uruchomiło internetowe transmisje mszy świętych, wielu duchownych w internecie rozpoczęło rekolekcje wielkopostne, bo tradycyjne spotkania odwołano.
Dyspensa od udziału w niedzielnych mszach obowiązywać będzie jeszcze przez dwa tygodnie. Co dalej? Szczyt zachorowań przypadnie zapewne na okres Wielkiego Tygodnia i świąt Wielkiej Nocy. To czas, gdy świątynie wypełnione są po brzegi. W Niedzielę Palmową kto żyw pędzi z palmą do kościoła. W Wielki Czwartek odprawiane są tylko dwie msze święte. W katedrach uroczyste msze krzyżma z poświęceniem olejów, w świątyniach parafialnych uroczyste msze Ostatniej Wieczerzy. W Wielki Piątek mszy nie ma. Są za to liturgie adoracji krzyża i drogi krzyżowe. To także czas, gdy do konfesjonałów ustawiają się kolejki. Wielka Sobota to tradycyjne święcenia pokarmów i wieczorna – zaliczana już do niedzieli Zmartwychwstania – liturgia paschalna. Niedziele to zaś poranne msze rezurekcyjne, które gromadzą tłumy.
Uczestnictwo w liturgiach Wielkiego Tygodnia nie jest obowiązkowe, święcenie koszyczków też nie, ale wiele osób nie wyobraża sobie, by w święte dni Triduum Paschalnego zostać w domu. W Niedzielę Palmową i Zmartwychwstania obowiązek uczestnictwa w mszach jest. Watykan już poinformował, że wszystkie liturgie w tym czasie będą odbywały się bez udziału wiernych.
I wiele wskazuje na to, że identycznie będzie w Polsce.