Przesłodzone święto Platformy

Ponieważ wygrana Bronisława Komorowskiego w prawyborach nie była w Platformie Obywatelskiej żadną sensacją, finał rywalizacji między marszałkiem Sejmu a szefem MSZ postanowiono wykreować na wielki show partyjnego pojednania.

Aktualizacja: 29.03.2010 12:09 Publikacja: 28.03.2010 19:14

Wymiana uśmiechów, uścisków, duserów i deklaracje wzajemnej miłości obu panów miały zapewne zatrzeć w pamięci niedawne kopanie się po kostkach.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/03/28/przeslodzone-swieto-platformy/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Pojednanie było też potrzebne Donaldowi Tuskowi, który zadbał, aby znaczące zwycięstwo Komorowskiego nie zmieniło się w zbytnie upokorzenie dla Radosława Sikorskiego. Lider PO obiecał mu nawet – jako nagrodę pocieszenia – rolę „wojownika przyszłości”. Brzmi to trochę jak tytuł następcy tronu, ale jest wystarczająco mało konkretny, by brać go na serio.

Atmosferę tego przesłodzonego święta popsuł nieco sam Sikorski, podkreślając, że głosowanie na niego wymagało „śmiałości i odwagi cywilnej”. Cierpkie słowa szefa MSZ przypomniały najbardziej bolesną dla Platformy okoliczność prawyborów – niską frekwencję. Czy ponad połowa członków PO uchyliła się od głosowania, bo zabrakło im odwagi cywilnej? Czyżby lokalni działacze bali się opowiedzieć po którejkolwiek stronie, bo nie wiedzieli, kogo popiera wielki Tusk? Uznali więc, że lepiej się nie wychylać?

Frekwencyjny kiks odsłonił na chwilę lokalną twarz mało ideowej partii władzy. Wcale nie takiej młodej i nie takiej skorej do posługiwania się komputerem. Widać bowiem wyraźnie, że Komorowski wygrał głosami platformersów, którzy 35. rok życia mają już za sobą. Młoda fala, „obywatele III RP”, którzy w dorosłe życie weszli po 1989 roku, być może pomogliby Sikorskiemu w realnych wyborach, ale na razie w Platformie dominuje pokolenie nieco starsze.

Reklama
Reklama

Sam zwycięzca w pierwszym przemówieniu też niczym nowym nie zaskoczył. Znów usłyszeliśmy o „rozmowie z Polakami”, „Polsce jutra”, „ściganiu europejskiego peletonu” i „marszu środkiem polskiej drogi”. Z kolei obietnica Tuska, że wygrana Komorowskiego zakończy wojny na górze, brzmi co prawda atrakcyjnie, ale nasuwa też pytanie: co potem? Idealna harmonia czy raczej absolutna dominacja PO.

Minikonwencja Platformy zapadła w pamięć jeszcze z jednego powodu. Łączenie ze Sławomirem Nowakiem w roli telewizyjnej gwiazdy pokazało, że partie mogą już obywać się bez niezależnych mediów. Platforma stworzyła produkt łudząco podobny do produkcji telewizyjnych. Czy koncern ITI, udostępniając PO swoje wirtualne studio, już zrozumiał, jaka może wyrosnąć mu konkurencja?

Wymiana uśmiechów, uścisków, duserów i deklaracje wzajemnej miłości obu panów miały zapewne zatrzeć w pamięci niedawne kopanie się po kostkach.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/03/28/przeslodzone-swieto-platformy/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama