Prezydent Barack Obama opowiedział się bowiem za budową państwa palestyńskiego w granicach sprzed 1967 roku. Stanowisko to poparły szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i Angela Merkel, kanclerz Niemiec, kraju nazywanego najlepszym przyjacielem Izraela w Europie.
Palestyńczycy chcą we wrześniu formalnie wystąpić do ONZ o uznanie niepodległości ich państwa. Podobno popiera ich już 130 państw (ze 192), a zdobycie poparcia kolejnych kilkunastu jest kwestią tygodni. Zakulisowe działania izraelskiej dyplomacji, która stara się pokrzyżować te plany, nie przynoszą efektów. W rezultacie Izrael znajduje się w coraz większej izolacji.
Wystąpienie Obamy zostało w Izraelu przyjęte z oburzeniem. Prezydent USA, który i tak w państwie żydowskim nie ma najlepszej prasy, jest oskarżany o "brak zrozumienia realiów Bliskiego Wschodu" i "zdradę".