Gowin, czyli symbol

Choć, jak dowodzą autorzy „Rzeczpospolitej", duża część ekspertów uważa, że określając projekty związków partnerskich jako sprzeczne z konstytucją Jarosław Gowin miał nie tylko rację, ale i prawo powiedzieć to, co powiedział, nagonka na ministra trwa.

Publikacja: 30.01.2013 01:02

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

I w ciemno można stwierdzić, że będzie trwała.

Główną rolę w tej nagonce, oprócz wewnątrzpartyjnych przeciwników Gowina, odgrywa „Gazeta Wyborcza". Stopień jej zafiksowania na szefie resortu sprawiedliwości (tylko we wtorkowym numerze „GW" poświęciła mu czołówkę, edytorial na drugiej stronie i dwie kolumny wewnętrzne) jest kuriozalny, a przy tym znamienny. Obrazuje bowiem poziom furii, jaki w środowiskach walczącego liberalizmu wywołuje skuteczność oporu, który stawiła większość posłów wobec kulturowej agresji przeciwników tradycyjnego społeczeństwa. Oporu, w którym Gowin odegrał zasadniczą rolę i którego stał się sztandarem.

Przeciwnicy ministra wiedzą, jakich argumentów użyć, by miały one szansę wpłynąć i na szefa rządu, i na większość mediów. „GW" cytuje opinie, jakoby cechowała go „ideologia pisowska w wersji soft", szef klubu PO Rafał Grupiński donosi, iż w ministerstwie ma on „pisowskie otoczenie"...

Zarazem niektórzy sympatyzujący z PiS przeciwnicy rządu dyskutują, czy Gowin niesie ze sobą więcej dobra czy jednak – zła. Bo z jednej strony, oczywiście, utrudnia realizowanie w Polsce lewackich projektów inżynierii społecznej. Czasem udaje mu się je skutecznie zastopować, a zawsze – nagłośnić. Ale z drugiej strony – dowodzą niektórzy – Gowin przynosi zło, bo zaciemnia obraz. Bo – w myśl tychże krytyków – jego aktywność nie pozwala konserwatywnemu wyborcy dostrzec, w jakim stopniu Platforma stała się partią lewicową.

Nie zgadzam się z takim rozumowaniem, choć jest w nim pewna logika. Jest to jednak logika wąskopartyjna. Rozumujący tak są z reguły ludźmi bardzo ideowymi. Ale ta ideowość, poprzez emocje wojny polsko-polskiej, przywiodła niektórych niebezpiecznie blisko do tezy zatytułowanej „Im gorzej, tym lepiej".

A to nie może przynieść dobrych efektów. Obrońcy tradycjonalnego społeczeństwa są bowiem w defensywie. Mają przeciw sobie większość liczących się podmiotów politycznych, finansowych i medialnych. W takiej sytuacji należy raczej szukać sojuszników, a nie ich wykluczać.

Ważniejsze są przecież sprawy, a nie partyjne szyldy.

I w ciemno można stwierdzić, że będzie trwała.

Główną rolę w tej nagonce, oprócz wewnątrzpartyjnych przeciwników Gowina, odgrywa „Gazeta Wyborcza". Stopień jej zafiksowania na szefie resortu sprawiedliwości (tylko we wtorkowym numerze „GW" poświęciła mu czołówkę, edytorial na drugiej stronie i dwie kolumny wewnętrzne) jest kuriozalny, a przy tym znamienny. Obrazuje bowiem poziom furii, jaki w środowiskach walczącego liberalizmu wywołuje skuteczność oporu, który stawiła większość posłów wobec kulturowej agresji przeciwników tradycyjnego społeczeństwa. Oporu, w którym Gowin odegrał zasadniczą rolę i którego stał się sztandarem.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka