Merkel wspiera Kijów, ale nadal liczy na Putina

Niemcy nie mają już złudzeń co do zamiarów Kremla, co jednak nie oznacza, że stawiają wyłącznie na Ukrainę.

Publikacja: 22.08.2014 10:53

Piotr Jendroszczyk

Piotr Jendroszczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Pani kanclerz spędzi jutro w Kijowie kilka godzin i wygłosi kilka deklaracji. Znając Angelę Merkel trudno się spodziewać, że będą ostre w treści czy słowach. Jej pobyt w Kijowie ma w gruncie rzeczy znaczenie symboliczne. Tym bardziej, że będzie w Kijowie po raz pierwszy od wybuchu kryzysu.

Jej wizyta będzie więc potwierdzeniem, że Berlin opowiada się wprawdzie jednoznacznie po stronie Ukrainy, ale rozwiązania szukać należy w Moskwie. Niemcy odgrywają od samego początku kryzysu na Ukrainie czołową rolę. Początkowo wspólnie z Polską i Francją. Polski już w tym trójkącie nie ma, bo nie życzy sobie tego Rosja. A Paryż i Berlin chcą z Rosją rozmawiać za wszelką cenę, uznając że nie ma innego rozwiązania konfliktu jak tylko pokojowe.

Warszawa zaś zbyt często, jak na wyczucie Kremla, wspomina o NATO w kontekście Ukrainy. Goszcząca kilka dni temu na Łotwie kanclerz Angela Merkel oświadczyła, że nie jest możliwa stała obecność sił NATO w krajach bałtyckich, i tym samym w Polsce. Oznacza to, że Berlin nie chce dalszej eskalacji konfliktu i zamknięcia furtki do rozmów.

Z drugiej strony, pani Merkel jedzie do Kijowa w przeddzień przypadającego w niedzielę święta narodowego Dnia Niepodległości upamiętniającego wydarzenia z 1991 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego. To symbolika skierowana w stronę Putina.

W Kijowie nikt nie oczekuje od pani kanclerz wielkich słów i ważnych politycznych deklaracji. Wszyscy czekają na najbliższy wtorek, kiedy to w Mińsku dojdzie do rozmowy prezydenta Petra Poroszenki z Władimirem Putinem. To tam może pojawić się szansa rozwiązania konfliktu.

Na razie jednak Moskwa wydaje się stawiać wyłącznie na militarne rozwiązanie konfliktu. Jeżeli zażąda w imieniu walczących na wschodzie Ukrainy separatystów przerwania ognia i wstrzymania operacji armii ukraińskie, będzie to oznaczało, że Putin nie zamierza w niczym ustępować.

Poprzednie zawieszenie broni z końcem lipca Moskwa wykorzystała na dozbrojenie swych ugrupowań na Ukrainie. Ale jakie wyjście ma Poroszenko? Putin nie ma zamiaru czekać aż armia ukraińska zdobędzie Donieck i Ługańsk i dokona jawnej już agresji na Ukrainę pod byle jakim pozorem. Dylematów tych nie rozwiąże pani kanclerz w Kijowie.

Nikt nie zna do końca planu władcy Kremla. Poza tym, że samym Krymem się nie zadowoli i interesuje go cała Ukraina. A pamiętajmy , że nie ratyfikowała ona jeszcze umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.

Komentarze
Jan Zielonka: Wirus megalomanii
Komentarze
Jarosław Kuisz: Polska. Kraj jak z „Żartu” Milana Kundery
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Co afera mieszkaniowa mówi nam o Karolu Nawrockim?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Friedrich Merz będzie ukochanym kanclerzem Polaków?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku