Armia Putina bez przerwy dokonuje zabójstw cywilów oraz ukraińskich jeńców wojennych. Procederu nie przerwała od lutego, gdy Donald Trump wezwał do zawieszenia broni na wojnie w Ukrainie.
Czy ktoś jeszcze pamięta, że Amerykanin chciał 30-dniowego zawieszenia broni bez żadnych warunków? Pewnie nawet on sam nie, a w każdym razie chciałby o tym zapomnieć, bowiem jego chęci roztrzaskały się o mury Kremla. Zamiast miesiąca bez walk Putin podarował mu dwa króciutkie zawieszenia broni: „wielkanocne” i „majowe”.
Co jeszcze Władimir Putin może zrobić, by nie narazić się Donaldowi Trumpowi i nie odczuć amerykańskich sankcji?
Teraz Trump mówi, że z Putinem „coś się stało” sugerując, iż nie rozumie, co. Ale z drugiej strony ostrzega władcę Kremla, że jego chęć podbicia całej Ukrainy doprowadzi do zniszczenia Rosji. Czyli jednak świetnie rozumie, co robi Putin i dlaczego. Wcześniej zresztą ostrzegał Ukrainę, że Rosjanin mógłby podbić ją całą. Tylko, że ani wtedy, ani teraz nic z tego nie wynikło, Trump nie podjął żadnych działań, by temu zapobiec. Nie zaczął wywierać odczuwalnej presji na agresora, by ten przerwał wojnę.
Od razu więc pojawia się pytanie: ile Ukrainy może podbić rosyjski przywódca, by nie narazić się na gniew Amerykanina. Unikając przy tym – rzecz jasna – widowiskowego zabijania cywilów, czyli takiego, które może zostać pokazane w telewizji, bo to denerwuje Trumpa (bez wątpienia swą wiedzę o morderczym, rosyjskim ataku na Kijów czerpał z ekranu telewizora, na którym widać było płonące budynki).
Czytaj więcej
Od ubiegłego tygodnia obie armie wymieniają się zmasowanymi uderzeniami dronów. Rosyjska armia po...