Reklama

Artur Bartkiewicz: Jarosław Kaczyński kontra Roman Giertych, czyli histeria i żenada w Sejmie

Awantura, jaka wybuchła w Sejmie po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego i próbie repliki Romana Giertycha pokazuje, że polaryzacja doprowadziła PiS i KO na manowce polityki. Cieszyć może się dziś tylko Konfederacja.

Publikacja: 02.04.2025 13:36

Jarosław Kaczyński i Roman Giertych

Jarosław Kaczyński i Roman Giertych

Foto: PAP/Piotr Nowak

Sejmowe wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego było histeryczne, a jednocześnie zgodne z manichejską wizją polityki, jakiej od lat hołduje prezes PiS. 

Jarosław Kaczyński atakuje KO i Romana Giertycha, czyli histeria

W tej wizji partia Donalda Tuska jest czystym złem (a PiS, rzecz jasna, czystym dobrem), w związku z czym premiera i jego ekipę można oskarżyć o dowolną zbrodnię, bo nawet jeśli jej nie popełnili, to z pewnością chcieli albo co najmniej mogli chcieć. Zatem takie słowa, jak „zdrajcy” czy – jak w tym przypadku – „sadyści”, można wyrzucać z siebie niemal bezrefleksyjnie. Wiadomo – jak ktoś jest czystym złem, to się go nie skrzywdzi. Najwyżej pewne oskarżenia sformułuje się awansem, bo jeśli KO jakiegoś grzechu się nie dopuściła, to na pewno się dopuści (tak to już jest z czystym złem).

Czytaj więcej

Awantura w Sejmie. Jarosław Kaczyński do Romana Giertycha: Sadysta. Giertych: Mów mi wuju

W efekcie po raz kolejny w ostatnich latach widzimy prezesa Kaczyńskiego miotającego z sejmowej mównicy oskarżenia w akompaniamencie okrzyków posłów PiS, którzy w tej specyficznej politycznej zabawie odnajdują się doskonale, suflując prezesowi oskarżenia jeszcze cięższego kalibru, w rodzaju „mordercy”. Wszystko to z pewnością podoba się twardemu elektoratowi, który uwielbia licytacje, ale jeśli PiS się zastanawia, dlaczego kiedyś miał poparcie ponad 40 proc., a dziś ma problem z przebiciem pułapu 30 proc., to mam pewną hipotezę.

Reklama
Reklama

Posłowie KO naśmiewają się ze wzrostu Jarosława Kaczyńskiego, czyli żenada

Ale druga strona też lubi tę grę, czego dowód dają posłowie KO wykorzystujący awanturę do tego, by pośmiać się ze wzrostu Jarosława Kaczyńskiego. Bo wiecie, rozumiecie – ha, ha – jest dużo niższy niż Roman Giertych. Więc poseł Witold Zembaczyński sugeruje użycie drabinki, poseł Marcin Józefaciuk wymyśla zadanie maturalne z liczeniem niewiadomej, jaką jest wzrost Giertycha, przy wiadomej, jaką jest wzrost Kaczyńskiego (choć on po pewnym czasie wpis usunął). Ba, nawet premier Donald Tusk rzuca „to nie miało prawa się udać, Jarku” i podsuwa nam zdjęcie eksponujące różnicę wzrostu między prezesem PiS a byłym wicepremierem. I o ile u PiS mamy histerię, o tyle u polityków KO mamy żenadę. Bo skoro nie dyskryminujemy innych z powodu płci, rasy czy wyznania, to chyba z powodu wzrostu też? No, ale tu mamy sytuację jak z PiS, tylko à rebours – PiS jest zły, KO dobre, więc wszystkie chwyty dozwolone. I znów – twardy elektorat pewnie tarza się po podłodze ze śmiechu. Ale tylko on.

A reszta wyborców? Chińskie przysłowie brzmi: „Jeśli wystarczająco długo będziesz siedzieć nad brzegiem rzeki, zobaczysz ciało swojego wroga spływające jej nurtem”. Na tę resztę wyborców na brzegu rzeki czekają właśnie Sławomir Mentzen i Konfederacja.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Dwie twarze Karola Nawrockiego
Komentarze
Andrzej Łomanowski: Pułapka negocjacji z Rosjanami
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polskie psy zakładnikami w wojnie pałaców
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Ameryka ma wciąż jeszcze przewagę moralną nad Rosją?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS przestają słuchać, gdy usłyszą „Niemcy”?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama