Reklama

Jarosław Kuisz: Smutna Grenlandia

Gdy Donald Trump ciska cłami niczym Zeus gromami, sprawa Grenlandii objawia całą dwuznaczność. O strategicznym znaczeniu wyspy i surowcach pod lodowcami napisano wiele. Mniej oczywiste wydaje się, dlaczego w XXI wieku Europejczycy mieliby razem bronić byłej kolonii.

Publikacja: 05.02.2025 04:48

Nuuk, stolica i największe miasto Grenlandii

Nuuk, stolica i największe miasto Grenlandii

Foto: Reuters/Hannibal Hanschke

Przez dłuższy czas pracowałem na uniwersytecie w Kopenhadze. Park Tivoli, design Jacobsena, przyjazna atmosfera. Żyć, nie umierać. Ojczyzna Kierkegaarda, mistrza nordyckiego samoudręczenia, od lat znajduje się na podium trzech najszczęśliwszych krajów świata. A jednak wystarczyło przejść w rozmowach na temat Grenlandii, by na twarzach pojawiało się zakłopotanie. Historycy nie ukrywali ciężaru tematu. Jedni przebąkiwali coś o sprowokowanej pladze alkoholizmu i narkomanii. Inni ze wstydem wspominali o medycznych eksperymentach na kobietach. Włos się jeżył na głowie. Historia Grenlandii to opowieść o strukturalnej dyskryminacji. Największa wyspa świata była jedną z wielu europejskich kolonii. Nie oznaczało to „hygge” dla mieszkańców.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Komentarze
Tomasz Krzyżak: Winę za znaczący spadek zaufania do Kościoła ponoszą wyłącznie biskupi
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wyryki, drony i rakieta. Jak Rosja rozgrywa chaos informacyjny w Polsce
Komentarze
Marek Kozubal: Wyryki niech się wszystkim wryją w pamięć. Wojsku i rządowi też
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Minister Wang Yi w Warszawie. Nie jest to najlepszy adresat apeli, by Chiny wpłynęły na Putina
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Niemiecka broń zamiast reparacji. Nie tędy droga do pojednania
Reklama
Reklama