W 2016 roku najszybciej rozprzestrzenianą wiadomością była ta o poparciu papieża Franciszka dla Donalda Trumpa. Powstało na ten temat już sporo prac naukowych, ponieważ wiadomość ta była fake newsem. Po tamtych wyborach eksperci zaczęli się orientować, że brutalna kampania wyborcza na platformach społecznościowych może się zmienić w swoje zaprzeczenie: zamiast stać się okazją do zdobywania przez wyborców informacji na temat poglądów kandydatów, może się zmienić w festiwal dezinformacji.
Elon Musk opublikował deepfake uderzający w Kamalę Harris
Choć kampania wyborcza 2024 w USA się dopiero rozkręca, już dziś widać, że to, przed czym przestrzegali specjaliści osiem lat temu, to zaledwie ułamek rzeczywistości, z którą możemy mieć do czynienia teraz.
Czytaj więcej
Głośny filmik z Krzysztofem Stanowskim dużo mówi o mediach. Dziennikarze mają kłopot z politycznym zacietrzewieniem i niezdrowymi emocjami, a kryzys mediów jest widoczny gołym okiem. Ale zarazem to media mogą dać odpowiedź na wyzwania zrodzone przez internetową rewolucję.
Zaczęło się od Elona Muska, który tuż po tym, jak Kamala Harris zgłosiła chęć do kandydowania w wyborach po rezygnacji Joe Bidena, opublikował w należącym do niego serwisie X (dawniej Twitter) krótki filmik wyglądający jak reklamówka Harris. Słyszeliśmy jej głos, widzieliśmy jej niektóre wypowiedzi. Sęk w tym, że film miał ją zupełnie ośmieszyć, a prawdziwe, wyrwane z kontekstu zdania służyły zilustrowaniu narracji, że Harris jest niekompetentna i nie nadaje się na stanowisko. Musk początkowo nie poinformował użytkowników, że film jest deepfakiem, czyli stworzonym przy użyciu sztucznej inteligencji wideo, generującym głos identyczny jak prawdziwy głos Harris, tyle że to nie jej słowa, a w jej usta wsadził je twórca materiału. Oczywiście wprawny widz mógł się zorientować, że to nieprawdziwy film, kłopot w tym, że granica między satyrą a rzeczywistością, szczególnie w sieci, jest niezwykle umowna. Musk się bronił, że wolność słowa to również wolność do satyry, ale słaba to obrona w czasach, w którym satyrę od dezinformacji dzieli tylko krok.
Donald Trump publikuje grafiki AI uderzające w Kamalę Harris i sugerujące, że poparła go Taylor Swift
Elon Musk w sierpniu postanowił zwiększyć ruch na swoim serwisie X, osobiście przeprowadzając na niej specjalny wywiad z Donaldem Trumpem, który dzięki temu znów zaczął publikować na X swoje wpisy. A Trump dowiódł już nieraz, że różnica między kampanią a dezinformacją jest u niego niezauważalna. W niedzielę wrzucił więc na X zdjęcie, które przedstawiało Kamalę Harris przemawiającą w Chicago. Ale nie do przedstawicieli Partii Demokratycznej, tylko do… Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego. Słuchacze wymachiwali czerwonymi flagami, a vis-à-vis wiceprezydentki wisiał wielki czerwony baner z sierpem i młotem.