Reklama

Artur Bartkiewicz: Mateusz Morawiecki zaatakował TVN, ale pomylił telewizje

Trzeci rząd Mateusza Morawieckiego w pierwszym dniu drugiej połowy swojej kadencji postanowił zająć się problemem rzetelności mediów w Polsce. Niestety, wyszło jak w Radiu Erewań, bo pomylił przy tym telewizje.

Publikacja: 05.12.2023 11:26

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Kiedy na konferencji prasowej premier nie usłyszał od dziennikarza TVN pytania, jakiego oczekiwał (to doprawdy bezczelne, że dziennikarz nie ustala pytań z premierem), postanowił przypuścić brawurową szarżę, niczym Jan Kozietulski pod Somosierrą, na medialne działa TVN-u, zarzucając telewizji cenzurę i obsadzając ją w roli następców Jerzego Urbana.

Czy Mateusz Morawiecki ogląda TVP?

Cóż, mocne to słowa biorąc pod uwagę, że premier nawiązał do propagandzisty komunistycznego reżimu, kłamiącego bez mrugnięcia okiem o zamordowanym księdzu Jerzym Popiełuszce. Ale są to zarazem słowa świadczące o tym, że premier najwyraźniej nigdy, w czasie ośmiu ostatnich lat, nie oglądał kontrolowanej przez jego środowisko polityczne TVP.

Czytaj więcej

PiS chce komisji śledczej. "Ustawa wiatrakowa nie została napisana w polskim parlamencie"

Tak, każdy dziennikarz TVP niewątpliwie zadałby premierowi Morawieckiemu na konferencji właśnie takie pytanie, jakiego ten oczekuje, ba – mógłby nawet poprosić o instrukcje, aby dorównać stylowi Danuty Holeckiej pytającej Andrzeja Dudę co jeszcze można zrobić, żeby to on wygrał wybory. Ale jednocześnie, gdyby oglądał TVP, z zaskoczeniem odkryłby, że w II turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda mierzył się najwyraźniej z Andrzejem Dudą, bo próżno było szukać w Telewizji Publicznej transmisji z wieców jego kontrkandydata (w tym czasie owa straszna TVN Andrzeja Dudę pokazywała).

Jeśli premier naprawdę martwi się o cenzurę w mediach to miał sześć lat na to, żeby zrobić z TVP BBC. Niestety, jak mówią złośliwi, wyszło raczej Russia Today

Reklama
Reklama

Ba, mógłby być też zaskoczony, jak to możliwe, że PiS nie zdobył poparcia w wyborach z 15 października na poziomie północnokoreańskiej Partii Pracy. Bo przecież powinien skoro – biorąc za dobrą monetę przekaz TVP – pozostałe partie nie prowadziły w zasadzie kampanii wyborczej, podczas gdy wiece wyborcze PiS były przerywane niemal wyłącznie blokami reklamowymi. A kiedy już na ekranie TVP pojawiał się Donald Tusk, to mówił „für Deutschland” i ściskał się z Władimirem Putinem, czyli, na logikę, jego PO powinna osiągnąć poparcie na poziomu błędu statystycznego. Gdyby tylko rzeczywistość chciała się dopasować się do obrazu TVP świat byłby dla premiera Morawieckiego z pewnością piękniejszy, a jego trzeci rząd byłby rządem na 14 lat, a nie 14 dni.

Mateusz Morawiecki widzi belkę w oku TVN, a nie widzi tartaku w oku TVP

Cały problem polega na tym, że przekaz TVP ma dość luźny i selektywny związek z rzeczywistością. I jeżeli premier naprawdę martwi się o cenzurę w mediach, to miał sześć lat na to, żeby zrobić z TVP BBC. Niestety, jak mówią złośliwi, wyszło raczej Russia Today. Nawet jeśli TVN nie wyemitował materiału o przepisach wiatrakowych w taki sposób, jaki usatysfakcjonowałby premiera, to jednak widz TVN o sprawie usłyszał wielokrotnie i o niej wie. A premier, dostrzegając drzazgę w oku TVN, nie widzi całego tartaku w oku TVP.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Dwie twarze Karola Nawrockiego
Komentarze
Andrzej Łomanowski: Pułapka negocjacji z Rosjanami
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polskie psy zakładnikami w wojnie pałaców
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Ameryka ma wciąż jeszcze przewagę moralną nad Rosją?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS przestają słuchać, gdy usłyszą „Niemcy”?
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama