Co ma robić Lewica w kraju, w którym mianowany przez rządzącą prawicę prezes NBP roznieca płomień walki klasowej, a rząd i prezes PiS zapewniają przy każdej okazji, że w tej walce stoją po stronie najbiedniejszych?
Obchodzenie PiS z lewa
Obejść PiS z lewa jest trudno. W 2019 roku nie udało się to wcale, choć Lewica z przyzwoitej wielkości reprezentacją weszła do Sejmu. Teraz PiS nie może wciąż nadgonić tamtego wyniku. Władzy ciężej jest przywdziewać szaty ludowego dobroczyńcy. Mimo zapowiedzi transferów socjalnych, 14 emerytury, waloryzacji 500 plus i wielu innych obietnic, trudno już ukryć politykom PiS nadmiar tkanki tłuszczowej u wszystkich partyjnych tłustych kotów. I nawet jeśli nie pokazują tego państwowe media, to wiele widać z poziomu gminy czy powiatu. Rosną domy politycznego establishmentu, zwiększa się arogancja miejscowych luminarzy władzy. Ale to nie wszystko, bo przecież najważniejszym tematem wskazywanym we wszystkich w sondażach jest inflacja i drożyzna. To dlatego prezes NBP Adam Glapiński ogłosił, że już koniec kłopotów i żadnej wysokiej inflacji już nie ma. Ale to – nawet jeśli jest właściwie policzone – nie zmieni faktu, że przy każdych zakupach ceny podstawowych artykułów zwalają z nóg. Rodzi się dysonans poznawczy, którego nie da się zagadać wizją, że „odtąd wszyscy już żyli długo, szczęśliwie i bez inflacji”.
Czytaj więcej
Podczas konwencji w Poznaniu Nowa Lewica zapowiedziała m.in. radykalne zmiany w prawach kobiet, systemowy program wspierania inwestycji i 20 proc. podwyżki dla budżetówki.
Kiedy płace dogonią inflację
Wszystko to oznacza, że po lewej stronie PiS pojawiła się ścieżynka. Lewica może na nią wejść, pod warunkiem, że będzie miała z czym. Podczas konwencji „Dobra praca dla dobrego życia" politycy Nowej Lewicy i Razem przedstawili wizję państwa zadowolonych obywateli pracujących 35 godzin w tygodniu, cięszących się dłuższym urlopem, zrzeszonych w związkach zawodowych, które pomagają ich płacom doganiać inflację, których prawa pracownicze nie są łamane, cieszących się z dobrej, doinwestowanej i wolnej szkoły. Leczonych przez wystarczającą liczbę lekarzy w państwowym systemie i dobrze opłacane pielęgniarki, które żyją dłużej niż obecna przeciętna, czyli 62 lata.
To pierwszy w wykonaniu NL spójny i w miarę całościowy komunikat socjalny i państwowy. Tym razem prawie pozbawiony akcentów światopoglądowych, a mimo to zwracający się też do najmłodszych wyborców, którzy marzą o wolnym czasie, na który mogą zapracować bez udręki, będącą udziałem ich rodziców i dziadków. Do tych, którzy po to, by wbić się na rynek pracy, muszą zgodzić się na darmowy staż i zapożyczyć lub opóźnić start w dorosłość mieszkając wciąż z rodzicami.