Michał Szułdrzyński: Hasło wyborcze PiS, czyli dlaczego Kaczyński straszy Tuskiem

Hasło wyborcze PiS okazało się rozwinięciem pytań referendalnych, które zaproponował rząd. Zamiast rozliczać się z ostatnich ośmiu lat, PiS woli straszyć, że jak wybory wygra Donald Tusk, to Polacy przestaną się czuć bezpiecznie we własnym kraju.

Publikacja: 18.08.2023 19:34

Michał Szułdrzyński: Hasło wyborcze PiS, czyli dlaczego Kaczyński straszy Tuskiem

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Ogłoszone w piątek hasło wyborcze Prawa i Sprawiedliwości jest sporą niespodzianką. Nie ma w nim bowiem ani słowa o Donaldzie Tusku. Ale to tylko pozory. Podobnie bowiem, jak we wszystkim, co w ostatnim czasie robi partia rządząca, w tle hasła pojawia się przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

Dlaczego PiS wycofał się z lex Tusk?

Ktoś zarzuci mi, że stroję sobie żarty. Nic z tych rzeczy. Piszę to całkowicie serio! Wszak wiosną PiS zdecydował, że utworzy tzw. komisję do zbadania rosyjskich wpływów, jako swego rodzaju igrzyska, które miały na celu nie walki gladiatorów, nie pożeranie chrześcijan przez lwy, ale nieustanne grillowanie Donalda Tuska przez komisję o dość nieokreślonych kompetencjach, łączących uprawnienia prokuratorskie, sądownicze z pracą służb specjalnych.

Czytaj więcej

Hasło wyborcze PiS. Partia Kaczyńskiego odkryła karty

Ale w swym antytuskowym zapale PiS przesadził i uzbroił komisję w prawo wykluczania polityków z życia publicznego na dziesięć lat. Tego było już za wiele dla naszych amerykańskich sojuszników. Stany Zjednoczone, Unia Europejska oraz Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wezwały rządzących, by opamiętali się. Departament Stanu USA zaapelował, aby żadne mechanizmy urągające demokracji nie weszły w życie.

Czytaj więcej

PiS po cichu wycofuje się z "lex Tusk". Młotem na Donalda Tuska ma być referendum

Najpierw więc poprawki zgłosił prezydent Andrzej Duda, by wybić ustawie zęby, a potem okazało się – „Rzeczpospolita” napisała o tym jako pierwsza w piątkowym wydaniu – że PiS nie powoła komisji już przed wyborami. Potwierdził to zresztą w piątek oficjalnie PiS ustami posła Marka Asta. Partia Jarosława Kaczyńskiego uświadomiła sobie, że reperkusje powołania takiej komisji przed wyborami mogą być duże zarówno w dyplomacji jak i w kwestii naszego bezpieczeństwa militarnego.

Dlaczego pytania referendalne PiS kręcą się wokół Donalda Tuska

Równocześnie PiS, widząc siłę opozycji podczas marszu 4 czerwca, zdał sobie sprawę, że nie może przekraczać pewnych granic w atakach na Tuska, bo tylko mu w ten sposób pomaga. Musiał więc wyważyć. Dlatego z jednej strony uderzanie w Tuska jest głównym pomysłem na kampanię wyborczą – bo wszak pozawala uciec od odpowiedzialności za błędy, zaniedbania i porażki ośmiu lat własnych rządów. Ale z drugiej nie może Tuska zbyt mocno uderzać, bo tylko go w ten sposób będzie wzmacniać.

Ta właśnie logika przyświecała PiS przy konstruowaniu pytań referendalnych. Początkowo referendum miało dotyczyć migrantów, ale dziś migracja nie jest najważniejszym problemem, którymi żyją Polacy. W dodatku Tusk kilka razy wbił PiS boleśnie szpilę, pokazując zupełny rozjazd między antyimigrancką retoryką PiS a rzeczywistością, w której PiS dla migrantów zarobkowych okazał się bardzo liberalny.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Jak PiS w sprawie migrantów potknął się o własne nogi

Dlatego też referendum o migracji zmieniono w referendum o Tusku. Wszystkie pytania tak naprawdę mają być rozliczeniem przewodniczącego Platformy i nieść w sobie lęki prawicowego elektoratu. Lęki przed podniesieniem wieku emerytalnego, przed niekontrolowaną migracją, przed wyprzedażą majątku narodowego, przed likwidacją zapory na granicy z Białorusią, gdzie dziś znajdują się najemnicy Wagnera. Wszystkie pytania referendalne dobrano tak, by kojarzyły się wyborcom z Donaldem Tuskiem albo z Koalicją Obywatelską.

Wszak to politycy KO krytykowali budowę zapory, to za rządów Ewy Kopacz rząd zgodził się na relokację uchodźców, to za rządu PO podniesiono wiek emerytalny. I to właśnie w narracji PiS Platforma jest siłą, która wyprzedawała majątek narodowy i chciała wpuścić do Polski biznes rosyjski. Że sytuacja była bardziej skomplikowana, choćby dlatego, że to PiS sprzedał część Lotosu Saudyjczykom i flirtującym z Moskwą Węgrom, to już PiS-owi nie przeszkadza. Referendum ma być nośnikiem antytuskowej emocji, ma organizować kampanię wyborczą.

Dlaczego hasło wyborcze PiS koncentruje się na bezpieczeństwie?

I te pytania referendalne okazały się podprowadzeniem do głównego hasła wyborczego PiS. Ogłoszony w piątek slogan brzmi „Bezpieczna przyszłość Polaków”. I zupełnie przez przypadek Jarosław Kaczyński, prezentując je, przekonywał, że to właśnie PiS dba o bezpieczeństwo w różnych wymiarach – budując armię, stawiając płot na granicy z Białorusią, walcząc z nielegalną migracją, mówił też o bezpieczeństwie socjalnym związanym z polityką swej partii.

Przekaz bardzo prosty: nie rozliczajcie nas z kryzysu, z recesji, która dotknęła gospodarkę, z inflacji, która demoluje wasze portfele, z wydłużających się kolejek w służbie zdrowie, nie dyskutujmy o aborcji. Dyskutujmy o bezpieczeństwie. Jeśli wygramy wybory, Polacy będą bezpieczni. Jeśli nie, czeka ich straszny los. A największym niebezpieczeństwem jest w tej opowieści Donald Tusk.

Ogłoszone w piątek hasło wyborcze Prawa i Sprawiedliwości jest sporą niespodzianką. Nie ma w nim bowiem ani słowa o Donaldzie Tusku. Ale to tylko pozory. Podobnie bowiem, jak we wszystkim, co w ostatnim czasie robi partia rządząca, w tle hasła pojawia się przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

Dlaczego PiS wycofał się z lex Tusk?

Pozostało 94% artykułu
Komentarze
Jan Skoumal: Pocztówka z Głubczyc do szefowej niemieckich nacjonalistów
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Amerykański majstersztyk Beniamina Netanjahu. Przemowa w Kongresie Amerykanom się spodobała
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Roman Giertych ratuje koalicję. Znowu
Komentarze
Bartłomiej Sawicki: Nowe opłaty od emisji uderzą Polaków po kieszeni, bo rząd nie uczy się na błędach
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Krzykiem i przekleństwami prawa aborcyjnego się nie zmieni