Bogusław Chrabota: Szpiedzy Putina bez kasy

Trzeba się spodziewać rosyjskich retorsji w związku z zajęciem przez prokuraturę środków ambasady Federacji Rosyjskiej w Polsce. Ale jednocześnie nie wolno się ich bać.

Publikacja: 28.04.2023 03:00

Ambasada Rosji w Warszawie

Ambasada Rosji w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

W ogóle nie żal mi Rosjan ani nie podzielam zdania ambasadora Siergieja Andrejewa o bezprawnym zajęciu pieniędzy zdeponowanych w banku przez rosyjską ambasadę.

W działaniu polskich władz wszystko jest legalne. Sankcje podjęte przez państwa Unii Europejskiej uprawniły polskie władze do zajęcia środków. Co więcej, wszystkie działania prokuratury w tej sprawie są prowadzone pod kontrolą sądu. Rosyjskiej placówce dyplomatycznej przysługują w takich sprawach środki prawne, z których zresztą korzysta. Nie można nawet wykluczyć, że sąd nie podzieli argumentacji prokuratora i środki zostaną zwolnione. Na tym polegają reguły demokratycznego państwa prawa. Rosjanie tego nie rozumieją. I nie zrozumieją, bo w tej fazie historii w kraju rządzonym przez Putina liczy się tylko naga siła.

Czytaj więcej

Miliony z ambasady Rosji zostaną przez Polskę zamrożone na lata?

Czy na te same reguły niezależnej kontroli sądowej mogą liczyć uprowadzane w głąb Rosji ukraińskie dzieci? Czy ofiary sołdatów mogą liczyć na odszkodowania, a ich rodziny na zadośćuczynienie? To rzecz jasna pytania retoryczne, ale porównanie dwóch porządków – jednego, w którym pozbawiony praw może się odwołać do niezależnego sądu, i drugiego, w którym do wroga się strzela, a przeciwnika w najłagodniejszym scenariuszu leje po gębie – najlepiej ilustruje po przeciwnych stronach jak głębokiej przepaści żyjemy. Ambasador Andrejew dostatecznie długo żyje w Polsce, by to rozumieć.

Niegdyś, przed laty, brylował jako dyplomata na warszawskich salonach. Dziś, w dobie wojny, raczej nie opuszcza repninowskiego pałacu przy Belwederskiej. Czym się w nim zajmuje? Nietrudno się domyślić. Rola, jaką pełni Polska ze swym miejscem w Europie Środkowej, jest ością w gardle Putina. Z pewnością podopieczni Andrejewa robią wszystko, by ból dyktatora złagodzić. Zapewne zgromadzone na kontach ambasady dolary miały im w tych zabiegach pomóc. Dobrze więc, że są zamrożone na kontach, możliwe, że kiedyś trafią do ofiar Putina w formie reparacji.

I jeszcze jedno – trzeba się spodziewać rosyjskich retorsji. Ale też ich się nie bać; polscy dyplomaci w Moskwie mogą się spotkać z utrudnieniami, ale nikt na nich nie podniesie ręki. Kremlowscy tchórze prześladują słabych i bezbronnych. Na silniejszych, a takimi są przedstawiciele krajów NATO, ręki nie podniosą.

W ogóle nie żal mi Rosjan ani nie podzielam zdania ambasadora Siergieja Andrejewa o bezprawnym zajęciu pieniędzy zdeponowanych w banku przez rosyjską ambasadę.

W działaniu polskich władz wszystko jest legalne. Sankcje podjęte przez państwa Unii Europejskiej uprawniły polskie władze do zajęcia środków. Co więcej, wszystkie działania prokuratury w tej sprawie są prowadzone pod kontrolą sądu. Rosyjskiej placówce dyplomatycznej przysługują w takich sprawach środki prawne, z których zresztą korzysta. Nie można nawet wykluczyć, że sąd nie podzieli argumentacji prokuratora i środki zostaną zwolnione. Na tym polegają reguły demokratycznego państwa prawa. Rosjanie tego nie rozumieją. I nie zrozumieją, bo w tej fazie historii w kraju rządzonym przez Putina liczy się tylko naga siła.

Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego