„Poprawka spisana na kolanie… Nie, na stole. Nie miałem komputera ani drukarki na posiedzeniu komisji” – odparł żartobliwie na briefingu prasowym po posiedzeniu sejmowej komisji ds. energii jej przewodniczący Marek Suski, autor już słynnej poprawki „siedemset”. Odręczny sposób jej spisania nie dziwi, bo sporadycznie ten sposób pracy na komisjach sejmowych jeszcze się zdarza. W sprawie uderza jednak co innego.
W toku prac sejmowych już rzadziej, ale zdarza się, że posłowie składają odręczne poprawki do ustawy. W swej znakomitej większości poprawki te miały dotychczas charakter techniczny, jak poprawianie błędów czy zmiany w treści wynikające z innych głosowanych poprawek na komisji. Racje mają jednak wszyscy ci, którzy wskazują na inne znaczenie tej poprawki – niezależnie od trybu jej spisania. Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości mógł wspominaną poprawkę o 700 metrach, jakie musi dzielić farmy wiatrowe od zabudować mieszkalnych, przygotować na komputerze tuż przed komisją i zaskoczyć wszystkich jej treścią tak samo, jak zrobił to, przedstawiając ją w wersji odręcznej. Poprawki odręczne, zważywszy na czysto redakcyjny charakter, ulatują z pamięci nawet samych posłów. Są one zwykle przez sekretarzy komisji powielane na miejscu i rozdawane posłom. Treść tej poprawki złożonej przez posła Suskiego ma jednak fundamentalne znacznie.
Czytaj więcej
Istotną zmianą w ustawie wiatrakowej – jednego z kamieni milowych w Krajowym Planie Odbudowy – pojawiła się w czwartek w trakcie prac nad ustawą w Sejmie. PiS zgłosiło i przyjęło poprawkę, która zwiększa minimalną odległość dla elektrowni wiatrowej z 500 m do 700 m. To w praktyce – jeśli ta wersja ustawy wejdzie w życie – zablokuje wiele potencjalnych inwestycji.
Ustawa, badania i konsultacje społeczne były przygotowane pod inny dystans. Na razie obowiązuje zapis o odległości równej 10-krotności wysokości wiatraków. Rząd pracował od blisko dwóch lat, zakładając zmianę tego dystansu na 500 metrów. Inwestorzy w tym duchu przygotowywali tereny pod akwizycje, które mieściły się w dystansie 500 metrów. W ciągu zaledwie pięciu minut od momentu przedstawienia poprawki do przegłosowania wielomiesięczne prace, w tym rządu, który przecież popiera Marek Suski, zostały zaprzepaszczone. I to w tej sprawie może zastanawiać najbardziej.
Zdziwienie wyraziła także autorka projektu, minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, która nawet nie wiedziała, że taka poprawka zostanie zgłoszona. Sama zresztą dopytywała przewodniczącego Suskiego o tę poprawkę. Minister Moskwa wyjaśniała jeszcze na poprzednim posiedzeniu komisji, jak bezpieczną odległością jest 500 metrów. Teraz musiała tłumaczyć, że 700 metrów jest „w sumie” niewielką zmianą.