Marek Kozubal: Za Bugiem i nad rzeką Moskwą

Szkoda, że trzeba było wybuchu wojny w Ukrainie, by państwo polskie zaczęło doceniać siłę służb specjalnych odpowiedzialnych za wywiad i kontrwywiad. Rząd PiS w tym zakresie zmarnował mnóstwo czasu.

Publikacja: 29.05.2022 21:01

Marek Kozubal: Za Bugiem i nad rzeką Moskwą

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Można odnieść wrażenie, że przez ostatnie lata politycy rządzącego obozu kupowali tylko czas iluzją wzmacniania struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. Doskonale obserwujemy to teraz w przypadku resortu obrony narodowej, gdy – po kilku latach zwłoki – kupowane jest nowe uzbrojenie. A także w przypadku resortu spraw wewnętrznych, gdy okazuje się, że w naszym państwie w zasadzie nie ma struktur obrony cywilnej, chociaż wojna ciągle zbliża się do naszych granic.

Nie mamy też sprawnie działających służb specjalnych, bo jeszcze kilka miesięcy temu – gdy Amerykanie i Brytyjczycy alarmowali o możliwym wybuchu wojny na Wschodzie – ich budżety były obcinane o ok. 20 proc. W żaden sposób tego niedbalstwa nie da się uzasadnić, nie da się też nadrobić straconego czasu. W ciągu kilku miesięcy nie można ani wyszkolić kadry oficerskiej Agencji Wywiadu czy ABW, ani od ręki kupić sprzętu, który posłuży do zbierania informacji wywiadowczych.

Czytaj więcej

Polski wywiad potrzebuje większych środków. Miliony na obronę i agentów

Dzisiaj naszym największym dobrodziejstwem są sojusznicy, którzy poprzez obecność w Polsce łatają dziury w naszym uzbrojeniu, a także informują o tym, co przeciwnik chciałby ukryć. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że współpraca służb polskich i amerykańskich jest doskonała.

Tyle że jeszcze kilka, kilkanaście lat temu to nasi oficerowie mogli być mentorami dla oficerów CIA, bo doskonale „czuli” Wschód. Dzisiaj, niestety, to się zmieniło. M.in. dlatego, że politycy obozu władzy postanowili przewietrzyć służby i po raz kolejny je zlustrować. To politycy PiS-u w imię swoiście pojmowanego patriotyzmu odbierali oficerom wywiadu emerytury, usuwali ich ze służby. I w istocie osłabiali państwo.

W obliczu rosyjskiego zagrożenia chyba nikt nie ma wątpliwości, że służby specjalne powinny zostać wzmocnione finansowo. Ale i powinien powstać jakiś mechanizm pozwalający na powrót emerytowanych oficerów do gry. Czy jesteśmy aż tak rozrzutnym państwem, że stać nas, aby na marginesie zostawić ludzi z doskonałym rozeznaniem sytuacji za Bugiem czy nad rzeką Moskwą?

Można odnieść wrażenie, że przez ostatnie lata politycy rządzącego obozu kupowali tylko czas iluzją wzmacniania struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. Doskonale obserwujemy to teraz w przypadku resortu obrony narodowej, gdy – po kilku latach zwłoki – kupowane jest nowe uzbrojenie. A także w przypadku resortu spraw wewnętrznych, gdy okazuje się, że w naszym państwie w zasadzie nie ma struktur obrony cywilnej, chociaż wojna ciągle zbliża się do naszych granic.

Pozostało 80% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka