Nadeszły czasy, gdy notowania polityków w sondażach często lecą na łeb na szyję z powodu byle filmiku nagranego najtańszą komórką. Bo urodzeni po upadku Związku Radzieckiego Rosjanie dzisiaj mają już 30 lat i żyją we własnym świecie. Prawie nie oglądają telewizji i nie żywią sentymentu do czasów, których nie pamiętają. Zamiast tego żyją w sieciach społecznościowych, często przez kilka lub kilkanaście godzin dziennie.
Te lokalne sieci z serwerami w Rosji Kreml ma w garści, ale Rosjanie tak mocno chcieli być częścią wielkiego świata, że nie potrafili oprzeć się Facebookowi, Instagramowi czy Twitterowi. W tym ostatnim medium, które znalazło się na celowniku Kremla, znajdziemy nie tylko wiele rosyjskich osobistości, ale też przeciwników Kremla, takich jak Aleksiej Nawalny, którego próbowano otruć, a później wsadzono za kraty. I problem polega właśnie na tym, że wsadzając go do więzienia, nie dało się wraz z nim wsadzić tam jego wpisów i filmików. Ten najpopularniejszy, opowiadający o pałacu nad Morzem Czarnym, obejrzano już ponad 110 mln razy i ta liczba ciągle rośnie.
Chcąc dalej rządzić, Putin musi zrobić z tym porządek. Na razie w postaci próby zastraszenia Twittera, mniej popularnego spośród amerykańskich serwisów w Rosji. Po co? A po to, by inni zobaczyli, co ich może czekać, jeżeli nie zaczną usuwać niepoprawnych treści na każde zawołanie kremlowskich cenzorów. Stąd narracja rosyjskich propagandystów, którzy w ostatnich latach lubią się odwoływać do chińskiego doświadczenia.
Trochę jednak za późno na wymachiwanie szabelką. Kiedy w Pekinie tworzono odpowiedniki wszystkich najważniejszych sieci i komunikatorów, w Moskwie przejadano miliardy ze sprzedaży ropy i gazu, kupowano gigantyczne majątki w kraju i za granicą. A dzisiaj, w 2021 roku, nie mając żadnej alternatywy dla globalnego, internetowego świata, w którym zadomowiła się już większość Rosjan, kremlowscy cenzorzy chcą przekonać rodaków, że ten świat jest bardzo zły i nie dla nich. Ale sami nadal będą publikować zdjęcia z balkonów swoich willi na Lazurowym Wybrzeżu.