Urządzenia kupione oficjalnie w tym celu były czystym szmelcem i nikt przy zdrowych zmysłach nie zapłaciłby za nie ani grosza. Chyba że pieniądze pochodziłyby od frajera, a organizator przedsięwzięcia dostałby sporą działkę od sprzedającego.
Mechanizm ten nie był tajemnicą dla nikogo w miasteczku, tak jak i inne operacje przynoszące zysk z przedsięwzięcia, które od początku mogło się wydawać pozbawione ekonomicznego sensu. Dla swoich twórców miało ono jednak głębokie uzasadnienie, choć zupełnie niezwiązane z produkcją deklarowanego towaru. Nikogo w miasteczku nie dziwiło więc, że fabryka oleju prawie w ogóle nie produkowała i stanęła niedługo po otwarciu. Podobnie wyglądały dzieje dwóch innych przedsiębiorstw.
UE nie mogła zamykać oczu na skalę korupcji w Bułgarii i ostatnio zablokowała dla niej główny strumień strukturalnych dotacji. Przykład, który oglądałem na własne oczy, sporo jednak mówi zarówno o ekonomii, jak i mechanizmach społecznych związanych ze zjawiskiem unijnej pomocy. W sąsiadującej z Bułgarią Grecji trwoniona była ona i rozkradana na ogromną skalę dziesiątki lat.
Nie chcę powiedzieć, że pomoc taka nie może się przydać. Jej rola bywa jednak zwykle przeceniana, a negatywne efekty uboczne – niedostrzegane. Wykorzystanie pomocy unijnej przez Irlandię nastąpiło po wielu latach uczestnictwa i pobierania funduszów z EWG. Na początku Irlandia sama musiała uporządkować swoją gospodarkę.
Wielokrotnie można odnieść wrażenie, że unijni decydenci zgadzają się na marnotrawienie sporej części dysponowanych przez siebie funduszy. Ich redukcja ograniczyłaby przecież ich władzę.