Znamy stenogramy. Pytania pozostają

Dobrze się stało, że upubliczniono zapisy nagrań z czarnych skrzynek z ostatnich kilkudziesięciu minut lotu Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem z prezydentem Lechem Kaczyńskim, jego żoną i 94 innymi pasażerami na pokładzie

Publikacja: 01.06.2010 21:11

Analizowanie tych materiałów, a przede wszystkim odszyfrowywanie niezrozumiałych fragmentów rozmów, będzie zapewne trwało jeszcze bardzo długo. Ale od tej pory każdy z nas może spróbować sam sobie wyrobić zdanie na temat tego, co zaszło w kokpicie tego statku powietrznego i poprzedziło tragedię. A więc także próbować znaleźć odpowiedź na pytanie, co sprawiło, że do tej katastrofy doszło.

Ujawnione stenogramy nie przynoszą dowodów na czyjekolwiek naciski na pokładzie samolotu. Bo tezy o tym, że do nich doszło, nie da się utrzymać, wyprowadzając ją z dwóch zdań, które wypowiedział Mariusz Kazana, szef protokołu dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ani też z obecności w kokpicie dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika.

Z kolei z wielu zdań, które padły z ust kapitana Arkadiusza Protasiuka, jasno wynika, że miał on pełną świadomość, iż z powodu fatalnych warunków pogodowych może się nie udać lądowanie pod Smoleńskiem i samolot będzie musiał odlecieć na lotnisko zapasowe. Mimo to podjął jednak – wiele na to wskazuje, że błędną – decyzję o próbie lądowania. Dlaczego? Na to pytanie opublikowany zapis rozmów odpowiedzi nie przynosi.

Wreszcie ze stenogramów rozmów członków załogi tupolewa z wieżą wynika, iż kontroler lotów ze Smoleńska ostrzegł pilotów Tu-154M przed kiepską pogodą. Więcej, jasno im zakomunikował, że nie ma warunków do lądowania. Ale lotniska dla polskiego samolotu prezydenckiego nie zamknął. I w tym przypadku próżno w stenogramach szukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego tak się stało?

Tego, że Tu-154M przy takiej pogodzie nie powinien był lądować w Smoleńsku, domyślaliśmy się od kilku tygodni. Teraz, dzięki poznaniu zapisu rozmów zarejestrowanych przez czarne skrzynki, wiemy już o tym na pewno. Wciąż jednak nie wiemy, dlaczego doszło do próby lądowania. A zapis kluczowych dla rozwikłania tej zagadki kilkudziesięciu ostatnich sekund odpowiedzi na to pytanie nie daje.

Analizowanie tych materiałów, a przede wszystkim odszyfrowywanie niezrozumiałych fragmentów rozmów, będzie zapewne trwało jeszcze bardzo długo. Ale od tej pory każdy z nas może spróbować sam sobie wyrobić zdanie na temat tego, co zaszło w kokpicie tego statku powietrznego i poprzedziło tragedię. A więc także próbować znaleźć odpowiedź na pytanie, co sprawiło, że do tej katastrofy doszło.

Ujawnione stenogramy nie przynoszą dowodów na czyjekolwiek naciski na pokładzie samolotu. Bo tezy o tym, że do nich doszło, nie da się utrzymać, wyprowadzając ją z dwóch zdań, które wypowiedział Mariusz Kazana, szef protokołu dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ani też z obecności w kokpicie dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne