Reklama

Protesty w Grecji i Portugalii - Rożyński

Protesty w Grecji i Portugalii wymierzone w rządowe plany reform przypominają angielskich luddystów sprzed 200 lat.

Aktualizacja: 12.02.2012 20:47 Publikacja: 12.02.2012 20:44

Paweł Rożyński

Paweł Rożyński

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Pracownicy warsztatów tkackich z furią niszczyli wtedy maszyny. Uważali, że zabierają im pracę i są źródłem ich nieszczęścia.

Z podobnie ślepym protestem mamy do czynienia obecnie. Dziś wrogiem są MFW, Europejski Bank Centralny i Komisja Europejska, Niemcy i szerzej – światowa finansjera.

Grecy przeprowadzili dwudniowy strajk przeciwko programowi dalszych cięć, który zatwierdzili właśnie przywódcy trzech partii rządzącej w ich kraju koalicji. Z kolei Portugalczycy protestują przeciw liberalizacji prawa pracy. I nie oszukujmy się,  najbliższe miesiące obfitować będą w podobne demonstracje.

Poza sprzeciwem wobec oszczędności protestujący nie mają nic do zaproponowania. Nie dociera do nich to, że ich kraje muszą płacić za lata finansowego rozpasania i życia na kredyt. Mimo podszeptów różnych szarlatanów nie ma obecnie innego sposobu na ograniczanie deficytów niż cięcia wydatków i redukcje zatrudnienia w sektorze publicznym. Ten ostatni, zwłaszcza na południu Europy, rozrósł się do niebotycznych rozmiarów, bo kolejne rządy płaciły za poparcie wyborców nowymi posadami, przywilejami socjalnymi i wyższymi emeryturami. Społeczeństwa przyzwyczaiły się do tego. Grecy protestują przeciw obniżkom pensji minimalnej, a przecież jest tam ona jedną z najwyższych w Europie.

Grecja czy Portugalia to żywe dowody na kompromitację polityków. Krajowi dolewają oliwy do ognia, wmawiając społeczeństwu, że muszą ulegać zewnętrznemu dyktatowi. Choć w Grecji reformują w gruncie rzeczy ci sami ludzie, którzy przyczynili się do kryzysu. Z kolei politycy unijni skompromitowali się nieudolnością przy ratowaniu Grecji. Najpierw wmawiali wszystkim, że dotychczasowa pomoc wystarczy, a teraz mówią, iż trzeba dorzucać kolejne pieniądze. Najpierw mówili, że wyjście Grecji z euro byłoby katastrofą, teraz zaś, że można sobie na to pozwolić i właściwie nic się nie stanie. Komu mają wierzyć Grecy i Portugalczycy?

Reklama
Reklama

Niestety, to problem także ważny dla Polaków. Bo od uzdrowienia sytuacji w Grecji i Portugalii zależy nie tylko los strefy euro, ale także naszego złotego.

Pracownicy warsztatów tkackich z furią niszczyli wtedy maszyny. Uważali, że zabierają im pracę i są źródłem ich nieszczęścia.

Z podobnie ślepym protestem mamy do czynienia obecnie. Dziś wrogiem są MFW, Europejski Bank Centralny i Komisja Europejska, Niemcy i szerzej – światowa finansjera.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama