Chyba może już z niej wychynąć i dumnie spojrzeć w oczy rodakom. Może, bo jak się okazuje, stan jego wiedzy o ojczystej historii wcale nie odbiega drastycznie od narodowej średniej. Oto z badania TNS OBOP wynika, że tylko 19 procent Polaków wie, iż Powstanie Styczniowe wybuchło w 1863 roku...
Można by powiedzieć, że to szczególarstwo. Ale nawet pal sześć konkretną datę – tylko 31 proc. w ogóle umiejscawia styczniowy zryw w XIX wieku... Spora część nie wie, czy był on skierowane przeciw Rosji carskiej czy ZSRR...
Narzuca się kilka refleksji. Po pierwsze – te liczby są komentarzem do kilku trwających dyskusji. Okazuje się, że – wbrew temu, co zdarza się twierdzić niektórym – Polacy chyba nie są jakoś intensywnie poddawani „nacjonalistycznej i martyrologicznej indoktrynacji”, skoro nie znają podstawowych faktów wpisujących się w ową rzekomą „nacjonalistyczną i martyrologiczną” narrację...
Liczby te są też znaczące dla dyskusji o szkolnym nauczaniu historii. Ostatnio udało się ocalić jego resztki. Wyłącznie dzięki samozaparciu uczestników głodówki skierowanej przeciw projektowi realnego wyprowadzenia nauczania dziejów ojczystych z kursu przeznaczonego dla większości starszej młodzieży. Wyniki badania OBOP dowodzą, jak dalece głodujący mieli rację. I zarazem – jak niewystarczający jest kompromis, który uwieńczył ich protest.
Po trzecie wreszcie – widać, w jakim stopniu rolę tragarza wiedzy o historii przejęła dziś popkultura. A w niej Powstanie Styczniowe było dotąd nieobecne. Ci, którzy chcą, aby za jakiś czas kolejny sondaż przyjął inne rezultaty, powinni naciskać nie tylko na władze edukacyjne, ale może nawet bardziej – na decydentów od kultury, od filmu, od telewizji.
Warto wywrzeć taki nacisk. Bo we współczesności ci, którzy nie wiedzą, skąd przychodzą, skazani są na stopniowe rozmywanie w uniwersalnym świecie.